Lew Trocki

O Partii “Robotniczej”

Czy różnice polityczne między większością a mniejszością były wystarczające, aby uzasadnić rozłam? Tu trzeba traktować to pytanie dialektycznie, a nie mechanicznie. Co znaczy to straszne słowo “dialektycznie”? To znaczy postrzegać rzeczy w ich rozwoju, a nie w ich statycznej sytuacji. Jeśli weźmiemy różnice polityczne takie jak one są, to możemy powiedzieć, że są niewystarczające do rozłamu, ale jeśli rozwinęły się w tendencję zbaczającą od proletariatu w stronę kół drobnomieszczańskich, to te same różnice będą miały absolutnie inną wartość, inną wagę, bo będą się odnosiły do różnych grup społecznych. To bardzo ważny punkt.

Mamy do czynienia z faktem, że mniejszość oderwała się od nas, pomimo wszelkich środków podejmowanych przez większość, aby nie dopuścić do rozłamu. To znaczy, że ich wewnętrzne uczucia społeczne były takie, że niemożliwe dla nich jest iść dalej z nami. To jest drobnomieszczańska tendencja, a nie proletariacka. Jeśli chcecie jeszcze jednego potwierdzenia, to mamy doskonały przykład w postaci artykułu Dwighta Macdonalda.

Po pierwsze i przede wszystkim, co charakteryzuje proletariackiego rewolucjonistę? Nikt nie ma obowiązku należeć do partii rewolucyjnej, ale jeżeli już ktoś należy, to niech traktuje partię poważnie. Jeśli odważamy się wzywać lud do rewolucyjnej zmiany społecznej, to ponosimy straszliwą odpowiedzialność, którą musimy traktować bardzo poważnie. A czymże jest nasza teoria, jeśli nie po prostu narzędziem działania? Tym narzędziem jest dla nas teoria marksistowska, bo aż do dziś nie wymyślono lepszego. Robotnik nie lubi fantazjować w sprawie narzędzi – jeśli są najlepsze, to będzie się z nimi obchodził ostrożnie, nie będzie ich porzucał ani żądał narzędzi fantastycznych, nie istniejących.

Burnham jest snobem intelektualnym. Przebiera w partiach jak w ulęgałkach, jedną porzuca, przystępuje do innej. Robotnik nie może tak postępować. Jeśli wstępuje do partii rewolucyjnej, poświęca się ludziom, wzywa ich do działania – to tak jak generał na wojnie musi wiedzieć, dokąd ich prowadzi. Co byście pomyśleli o generale, gdyby powiedział, że mamy kiepskie działa i trzeba poczekać dziesięć lat, aż wynalezione zostaną lepsze, a na razie lepiej niech wszyscy wrócą do domu? A tu wojna trwa. A to jest droga, która odpowiada Burnhamowi. Dlatego porzucił partię. Ale bezrobocie trwa. Tej sprawy nie można postponować. Dlatego to sam Burnham spostponował swe działanie.

Dwight Macdonald nie jest snobem, ale jest niemądry. Cytuję go:

“Intelektualista, jeśli ma wypełniać jakąś użyteczną funkcję w społeczeństwie, to nie może oszukiwać siebie ani innych, nie może przyjmować za dobrą monetę tego co uważa za świstek papieru, nie może sobie pozwalać na chwilę słabości i zapominać tego, czego się nauczył przez lata i dziesięciolecia”.

Dobrze, co do tego ma absolutną słuszność, ale cytuję go dalej:

“Jedynie jeśli spotkamy burzliwe i straszne lata, jakie są przed nami, i ze sceptycyzmem, i z głęboką wiarą – sceptycyzmem wobec wszelkich teorii, rządów i systemów społecznych, z głęboką wiarą w rewolucyjną walkę mas - jedynie wtedy będziemy usprawiedliwieni jako intelektualiści”.

Oto jest jeden z przywódców tak zwanej Partii “Robotniczej”, który uważa się nie za proletariusza, lecz za “intelektualistę”. I mówi o sceptycyzmie wobec wszelkich teorii.

Przygotowywaliśmy się do kryzysu studiując, budując metodę naukową, a naszą metodą jest marksizm. Kryzys nadchodzi i wtedy p. Macdonald mówi: “bądźcie sceptyczni wobec wszelkich teorii”, i jednym tchem mówi o głębokiej wierze w rewolucję, bez zastąpienia jednej teorii inną. Można być sceptycznym tylko wobec takiej jego “teorii”. Jak możemy działać bez teorii? Czym bez niej jest walka mas i kim jest rewolucjonista? Cały artykuł jest skandaliczny, a partia, która może tolerować takiego człowieka jako jednego ze swych przywódców, jest niepoważna.

Cytuję go dalej:

“A zatem jaka jest natura bestii? (faszyzmu – L. T.) Trocki twierdzi, że jest ona ni mniej ni więcej, tylko znanym zjawiskiem bonapartyzmu, w którym klika utrzymuje się przy władzy przez rozgrywanie jednej klasy przeciw innej i dlatego nadaje władzy państwowej przejściowy autonomiczny charakter. Ale te nowoczesne totalitarne reżimy nie są zjawiskami przejściowymi; one już zmieniły bazę ekonomiczną i społeczną, nie tylko manipulując starymi formami, ale także niszcząc ich wewnętrzną żywotność. Czy zatem nazistowska biurokracja jest nową klasą rządzącą, a faszyzm nową formą społeczeństwa, taka jak kapitalizm? Nie wydaje się, żeby to była prawda”.

Tu już tworzy on nową teorię, nową definicję faszyzmu, ale mimo wszystko chce, żebyśmy byli sceptyczni wobec wszelkich teorii. A więc także robotnikom powiedziałby, że instrumenty i narzędzia, za pomocą których pracują, są nieważne, muszą tylko pracować z głęboką wiarą. Myślę, że robotnicy skwitowaliby takie twierdzenia kilkoma soczystymi słowami.

To bardzo charakterystyczne dla rozczarowanego intelektualisty. Postrzega on wojnę, straszliwą epokę przed którą stoimy, bez strat, bez poświęceń, i boi się. Zaczyna propagować sceptycyzm i wciąż wierzy, że jest możliwe połączenie go z rewolucyjną głęboką wiarą. Ale rewolucyjną głęboką wiarę możemy rozwinąć jedynie jeśli jesteśmy pewni, że jest ona racjonalna i możliwa, a nie możemy mieć takiej pewności bez dobrej teorii. Kto propaguje teoretyczny sceptycyzm, jest zdrajcą.

Wyróżniliśmy w faszyzmie różne elementy:

1. Element, który faszyzm ma wspólny ze starym bonapartyzmem, to ten, że wykorzystuje antagonizm między klasami w celu uzyskania jak największej niezależności władzy państwowej. Ale zawsze podkreślaliśmy, że stary bonapartyzm przypadł na okres wzrostu społeczeństwa burżuazyjnego, podczas gdy faszyzm doszedł do władzy państwowej w upadającym społeczeństwie burżuazyjnym.

2. Że faszyzm jest próbą klasy burżuazyjnej ominięcia, przezwyciężenia sprzeczności między nową technologią a własnością prywatną bez wyeliminowania własności prywatnej. “Gospodarka planowa” faszyzmu jest próbą równoczesnego zachowania własności prywatnej i zmiany własności prywatnej.

3. Jest też próbą ominięcia sprzeczności między nową, nowoczesną technologią sił wytwórczych a ograniczeniami państwa narodowego bez naruszania tych ograniczeń. Ta nowa technologia nie może być ograniczana granicami starego państwa narodowego, a faszyzm usiłuje przezwyciężyć tę sprzeczność. Rezultatem jest wojna. Tak więc przeanalizowaliśmy wszystkie te elementy.

Dwight Macdonald porzuci partię tak jak zrobił to Burnham, ale możliwe, że zrobi to później, bo jest leniwy.

Czy Burnham był kiedyś uważany za “dobry materiał”? Tak, partia proletariacka w naszej epoce musi korzystać z każdego intelektualisty, który może się jej przydać. Pracowałem przez wiele miesięcy nad Diegiem Riverą, nad uratowaniem go dla naszego ruchu, ale nie udało mi się to. Ale każda Międzynarodówka miała doświadczenia tego rodzaju. Pierwsza miała kłopoty z poetą Freiligrathem, który był bardzo kapryśny. Druga i Trzecia miały kłopoty z Maksimem Gorkim. Czwarta z Riverą. W każdym z tych wypadków ci ludzie ostatecznie nas porzucili.

Burnham był oczywiście bliższy ruchowi, ale Cannon miał zawsze wątpliwości co do niego. On umie pisać i ma pewną formalną biegłość w myśleniu, niezbyt głębokim, ale zręcznym. On może przyjąć naszą ideę, rozwinąć ją, napisać dobry artykuł o niej – a potem o tym zapomnieć. Pisarz może zapomnieć – ale robotnik nigdy nie zapomni. Mimo wszystko przez pewien czas możemy mieć pożytek z takich ludzi, lepszy czy gorszy. Mussoliniego w swoim czasie też uważano za “dobry materiał”.

Coyoacan, Dystrykt Federalny

7 sierpnia 1940 r.


Powrót do spisu prac Trockiego

Powrót do strony głównej Polskiej Sekcji MIA