Wygłoszone: 6 listopada 1918 r.
Wersja elektroniczna: Jarek i Cezary -
Polska sekcja MIA
Adaptacja: Wojtek
- Polska sekcja MIA - listopad 2002
Towarzysze! Rocznicę naszej rewolucji wypadło nam obchodzić w chwili, kiedy rozgrywają się najbardziej doniosłe wydarzenia w międzynarodowym rucha robotniczym i kiedy dla najbardziej nawet sceptycznych, najbardziej nawet ogarniętych wątpliwościami elementów klasy robotniczej i mas pracujących stało się rzeczą oczywistą, że wojna światowa nie zakończy się układami lub aktami przemocy starego rządu i starej panującej klasy burżuazji, że wojna ta prowadzi nie tylko Rosję, ale i świat cały do światowej rewolucji proletariackiej, do zwycięstwa robotników nad kapitałem, który zalał krwią ziemię, i po wszystkich aktach przemocy i bestialstwach imperializmu niemieckiego wykazuje, że tę samą politykę uprawia imperializm angielsko-francuski, popierany przez Austrię i Niemcy.
W dniu, w którym obchodzimy rocznicę rewolucji, należy ogarnąć spojrzeniem drogę, którą ta rewolucja przebyła. Naszą rewolucję musieliśmy rozpoczynać w warunkach niezwykle trudnych, w jakich nie będzie odbywała się żadna z późniejszych rewolucji robotniczych w świecie, toteż jest rzeczą szczególnie ważną, byśmy spróbowali oświecić całą drogę, którą przebyliśmy, zobaczyć, co zostało przez ten czas ociągnięte i jak dalece przygotowaliśmy się w ciągu tego roku do naszego głównego, właściwego, do naszego decydującego, podstawowego zadania. Mamy stanowić część oddziałów, część światowej proletariackiej i socjalistycznej armii. Zawsze zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że jeśli nam wypadło rozpocząć rewolucje wyrastającą z walki na całym świecie, to bynajmniej nie wskutek jakichś zasług proletariatu rosyjskiego czy też wskutek tego, że wyprzedzał on innych, przeciwnie, jedynie szczególna słabość, zacofanie kapitalizmu i szczególnie utrudniające okoliczności wojenno-strategiczne sprawiły, że wskutek biegu wydarzeń wypadło nam wysunąć się przed inne oddziały, nie czekając, aż oddziały te nadciągną, powstaną. Teraz dokonujemy bilansu, aby stwierdzić, jak dalece przygotowaliśmy się do tego, żeby przystąpić do bitew, które wypadnie obecnie toczyć w naszej nadchodzącej rewolucji.
I oto, towarzysze, zadając sobie pytanie, czego dokonaliśmy w ciągu tego roku - jeżeli chodzi o sprawy wielkiej wagi - musimy powiedzieć, że dokonane zostało, co następuje: od kontroli robotniczej, tych początkowych kroków klasy robotniczej, od gospodarowania wszystkimi środkami kraju zbliżyliśmy się bezpośrednio do utworzenia robotniczego kierownictwa przemysłem; od ogólnochłopskiej walki o ziemię, od walki chłopów z obszarnikami, od walki, która nosiła charakter ogólnonarodowy, burżuazyjno-demokratyczny, doszliśmy do tego, że na wsi wyodrębniły się elementy proletariackie i półproletariackie, wyodrębnili się ci, którzy szczególnie ciężko pracują, ci, których się wyzyskuje, i stanęli do budownictwa nowego życia; najbardziej uciskana część wsi rozpoczęła walkę na śmierć i życie z burżuazją - między innymi ze swoją wiejską burżuazją kułacką.
Dalej, od pierwszych kroków organizacji radzieckiej doszliśmy, jak słusznie zauważył otwierając zjazd towarzysz Swierdłow, do tego, że nie ma w Rosji takiego zapadłego kąta, gdzie by organizacja radziecka nie utrwaliła się, gdzie nie stanowiłaby żywej cząstki Konstytucji Radzieckiej, wypracowanej na podstawie długiego doświadczenia walki wszystkich pracujących i wyzyskiwanych.
Od naszej całkowitej bezbronności, od ostatniej czteroletniej wojny, która pozostawiła w masach uciskanych ludzi nie tylko nienawiść, ale i odrazę, i straszne męczarnie, i wyczerpanie, która skazała rewolucję na przeżycie najtrudniejszego, najcięższego okresu, gdy byliśmy bezbronni wobec ciosów niemieckiego i austriackiego imperializmu - od tej bezbronności doszliśmy do potężnej Armii Czerwonej. Wreszcie, co najważniejsze, od osamotnienia na arenie międzynarodowej, na skutek którego cierpieliśmy i w Październiku, i na początku bieżącego roku, doszliśmy do takiej sytuacji, kiedy nasz jedyny, ale pewny sojusznik - masy pracujące i uciskane wszystkich krajów - kiedy sojusznik ten wreszcie powstał, kiedy wodzowie proletariatu zachodnioeuropejskiego, jak Liebknecht i Adler, którzy długimi miesiącami katorgi przypłacili swe śmiałe, bohaterskie próby podniesienia głosu przeciwko wojnie imperialistycznej - widzimy, że ci wodzowie są na wolności, ponieważ ich uwolnienie wymusiła wiedeńska i berlińska rewolucja robotnicza, która rośnie nie z dnia na dzień, lecz z godziny na godzinę. Od osamotnienia doszliśmy do takiej sytuacji, że idziemy ręka w rękę, ramię w ramię z naszymi sojusznikami międzynarodowymi. Oto główne osiągnięcia tego roku. Pozwolę więc sobie pokrótce omówić tę drogę, omówić to przejście.
Towarzysze, naszym hasłem była początkowo kontrola robotnicza. Mówiliśmy: pomimo wszystkich obietnic rządu Kiereńskiego kapitał nadal sabotuje produkcję krajową, niszcząc ją coraz bardziej. Widzimy teraz, że groził rozkład, pierwszym więc podstawowym krokiem, obowiązującym każdy socjalistyczny robotniczy rząd, powinna być kontrola robotnicza. Nie dekretowaliśmy od razu socjalizmu w całym naszym przemyśle, socjalizm bowiem może się ukształtować i utrwalić dopiero wtedy, kiedy klasa robotnicza nauczy się rządzie, kiedy utrwali się autorytet mas robotniczych. Bez tego socjalizm jest tylko pobożnym życzeniem. Dlatego wprowadziliśmy kontrolę robotniczą, wiedząc, że jest to krok zawierający sprzeczności, krok niepełny, ale jest rzeczą konieczną, żeby robotnicy sami wzięli się do wielkiej sprawy budownictwa przemysłu ogromnego kraju bez wyzyskiwaczy, wbrew wyzyskiwaczom, i, towarzysze, kto brał bezpośredni albo nawet pośredni udział w tym budownictwie, kto przeżył cały ucisk i bestialstwa starego reżymu kapitalistycznego, ten nauczył się bardzo wiele. Wiemy, że osiągnięto mało. Wiemy, że w kraju najbardziej zacofanym i zrujnowanym, gdzie klasie robotniczej stawiano tyle przeszkód i barier, potrzebny jest jej dłuższy okres, by nauczyła się ona kierować przemysłem. Za rzecz najważniejszą i najcenniejszą uważamy to, że do tego kierowania wzięli się robotnicy sami, że od kontroli robotniczej, która musiała być chaotyczna, rozdrobniona, chałupnicza, niepełna we wszystkich ważniejszych gałęziach przemysłu, doszliśmy do robotniczego kierownictwa przemysłem w skali ogólnonarodowej.
Sytuacja związków zawodowych zmieniła się. Ich głównym zadaniem stało się wysuwanie swych przedstawicieli do wszystkich centralnych zarządów i central, do wszystkich tych nowych organizacji, które przejęły od kapitalizmu zrujnowany przemysł z panoszącym się tam rozmyślnym sabotażem; zabrały się one do tego przemysłu nie z pomocą tych wszystkich sił inteligenckich, które od samego początku stawiały sobie za zadanie wykorzystać wiedzę i wyższe wykształcenie - ów rezultat zdobycia przez ludzkość zasobu nauk - wszystko to wykorzystały one do tego, by udaremnić sprawę socjalizmu, wykorzystać naukę nie po to, by pomogła ona masom w zorganizowaniu społecznej, narodowej gospodarki bez wyzyskiwaczy. Ludzie ci postawili sobie za zadanie wykorzystać naukę do tego, by rzucać kłody pod nogi, przeszkadzać robotnikom, najmniej przygotowanym do tej sprawy, robotnikom, którzy brali się do rządzenia, i możemy powiedzieć, że główna przeszkoda została złamana. Było to nadzwyczaj trudne. Sabotaż wszystkich ciążących ku burżuazji elementów został złamany. Mimo ogromnych przeszkód robotnikom udało się uczynić ten podstawowy krok, który założył fundament socjalizmu. Wcale nic przesadzamy i nic boimy się powiedzieć prawdy. Tak jest, zrobiono mało, jeśli idzie o osiągnięcie celu, do którego dążymy, ale zrobiono wiele, niezwykle wiele, jeśli idzie o utrwalenie fundamentu. Mówiąc o socjalizmie nie można mówić o świadomym budownictwie fundamentu wśród najszerszych mas robotniczych w tym sensie, że zabrały się one do książki, przeczytały broszurę, lecz świadomość polega tu na tym, że powodowane własną energią, własnymi rękami wzięły się do niezmiernie trudnej sprawy, popełniły tysiące błędów i wskutek każdego błędu same cierpiały, a każdy błąd umacniał je i hartował w tej pracy nad organizacją zarządzania przemysłem, który został obecnie stworzony i stoi obecnie na trwałym fundamencie. Doprowadziły one swą pracę do końca. Teraz pracę tę będzie się prowadziło inaczej niż wtedy - teraz szerokie masy robotnicze, nie tylko przywódcy i przodownicy, lecz rzeczywiście najszersze warstwy wiedzą, że same, własnymi rękami budują socjalizm, że fundament zbudowały, i żadna siła wewnątrz kraju nie przeszkodzi im w doprowadzeniu tego dzieła do końca.
O ile w dziedzinie przemysłu napotkaliśmy tak wielkie trudności, o ile tam musieliśmy przebyć drogę, która wielu wydawała się długa, w rzeczywistości zaś była krótka, drogę, która doprowadziła od kontroli robotniczej do kierownictwa robotniczego, o tyle na wsi, najbardziej zacofanej, musieliśmy wykonać o wiele większą pracę przygotowawczą. I ten, kto obserwował życie wiejskie, kto zetknął się z masami chłopskimi na wsi, powiada: Rewolucja Październikowa miast stała się dla wsi prawdziwą Rewolucją Październikową dopiero w lecie i na jesieni 1918 r. I tutaj, towarzysze, kiedy proletariat piotrogrodzki i żołnierze garnizonu piotrogrodzkiego brali władzę, to wiedzieli doskonale, że budownictwo na wsi spotka się z wielkimi trudnościami, że tutaj trzeba iść w sposób bardziej stopniowy, że tutaj próby wprowadzania społecznej uprawy ziemi w drodze dekretów, ustaw byłyby największą niedorzecznością, że na to mogła się zgodzić znikoma liczba świadomych, natomiast ogromna większość chłopów nie wysuwała tego żądania. Dlatego też poprzestawaliśmy na tym, co jest absolutnie niezbędne w interesie rozwoju rewolucji: w żadnym razie nie wyprzedzać rozwoju mas, lecz oczekiwać, aż z własnego doświadczenia tych mas, z ich własnej walki urodzi się ruch naprzód. Poprzestawaliśmy w Październiku na tym, że starego, odwiecznego wroga chłopów, obszarnika-feudała, właściciela latyfundiów, zmietliśmy od razu. Była to watka ogólnochłopska - tu jeszcze w łonie chłopstwa nie było podziału na proletariat, półproletariat, biedotę chłopską i burżuazję. My, socjaliści, byliśmy świadomi tego, że bez tej walki socjalizmu nie ma, ale wiedzieliśmy także, że nie wystarczy tu naszej świadomości, że konieczne jest, aby przeniknęła ona do umysłów milionów nie wskutek propagandy, lecz na podstawie własnego doświadczenia tych milionów, toteż, kiedy absolutnie całe chłopstwo uważało, że przewrót ma polegać jedynie na zasadach wyrównawczego użytkowania ziemi. powiedzieliśmy otwarcie w naszym dekrecie z 26 października 1917 roku, że bierzemy za podstawę nakaz chłopski w sprawie ziemi.
Powiedzieliśmy otwarcie, że nie odpowiada on naszym poglądom, że to nie jest komunizm, ale nie narzucaliśmy chłopstwu tego, co nie odpowiadało jego poglądom, a odpowiadało jedynie naszemu programowi. Oświadczyliśmy, że idziemy razem z nimi jako z towarzyszami - ludźmi pracy, przekonani, że bieg rewolucji doprowadzi do tej właśnie sytuacji, do której sami doszliśmy, i w rezultacie widzimy ruch chłopski. Reforma rolna rozpoczęła się od tej właśnie socjalizacji ziemi, którą przeprowadzaliśmy sami, własnymi głosami mówiąc otwarcie, że nie odpowiada ona naszym poglądom, wiedząc, że ideę wyrównawczego użytkowania ziemi podziela ogromna większość, nie chcąc jej nic narzucać, czekając, aż chłopstwo przezwycięży to w sobie i pójdzie dalej naprzód. I doczekaliśmy się i potrafiliśmy przygotować nasze siły.
Ustawa, którą uchwaliliśmy wtenczas, wychodzi z założeń ogólnodemokratycznych, z tego, co łączy bogatego chłopa - kułaka z biednym - jest to nienawiść do obszarnika - z ogólnej idei równości, która bezwarunkowo było ideą rewolucyjną w stosunku do starego ustroju monarchicznego; od tej ustawy musieliśmy przejść do podziału w łonie chłopstwa. Przeprowadziliśmy ustawę o socjalizacji ziemi za ogólną zgodą. Została ona jednogłośnie przyjęta zarówno przez nas, jak i przez tych, którzy nie podzielali poglądów bolszewików. W zagadnieniu, kto ma władać ziemią - pierwsze miejsce w rozstrzygnięciu tej sprawy przyznaliśmy komunom rolnym. Pozostawiliśmy wolną drogę do tego, żeby rolnictwo mogło rozwijać się na zasadach socjalistycznych, chociaż wiedzieliśmy doskonale, że wtedy, w październiku 1917 roku, nie było ono w stanie wkroczyć na tę drogę. Dzięki naszemu przygotowaniu doczekaliśmy się tego, że zdołaliśmy dokonać olbrzymiego, epokowego kroku, którego nie dokonano jeszcze w żadnym z najbardziej demokratycznych, republikańskich państw. Kroku tego dokonały tego lata najszersze masy chłopstwa, nawet w najbardziej zapadłych wsiach rosyjskich. Kiedy doszło do zakłóceń w dziedzinie aprowizacji, do głodu, kiedy wskutek starej spuścizny i przeklętych czterech lat wojny, kiedy w rezultacie wysiłków kontr-rewolucji i wojny domowej utraciliśmy najbogatszy rejon zbożowy, kiedy wszystko to doszło do szczytu i głód zagroził miastom - wówczas jedyna i najpewniejsza, trwała ostoja naszej władcy, przodujący robotnik miast i okręgów przemysłowych w sposób zorganizowany ruszył na wieś. Oszczerstwa rzucają ci, którzy powiadają, że robotnicy wyruszyli, żeby wywołać walkę zbrojną między robotnikami a chłopami. Oszczerstwu temu zadają kłam wydarzenia. Szli oni po to, żeby dać odprawę eksploatatorskim elementom wsi - kułakom, którzy dorobili się niesłychanych bogactw na spekulacji zbożem w czasie, kiedy lud umierał z głodu. Szli na pomoc pracującej biedocie większości wsi, a że szli nie na darmo, że wyciągali rękę sojuszu, że ich praca przygotowawcza znalazła oddźwięk w masach - tego dowiódł w zupełności lipiec, kryzys lipcowy, kiedy powstanie kułackie przebiegło przez całą Rosję. Kryzys lipcowy skończył się tym, że wszędzie po wsiach ruszyły do walki wyzyskiwane elementy pracujące, ruszyły do walki wespół z proletariatem miast. Dzisiaj tow. Zinowjew informował mnie telefonicznie, że obwodowy zjazd komitetów biedoty zgromadził w Pitrze 18 000 osób i że panuje tam niezwykły entuzjazm i zapał. W miarę jak coraz wyraźniejsze kształty przybiera to, co dokonuje się w całej Rosji, kiedy biedota wiejska ruszyła do walki, zobaczyła ona walkę z kułakami na podstawie własnego doświadczenia, przekonała się, że chcąc zapewnić żywność miastu, chcąc przywrócić wymianę towarów, bez której wieś nie może żyć, nie można iść razem z wiejską burżuazją i z kułakami. Należy zorganizować się oddzielnie. I uczyniliśmy teraz pierwszy i najważniejszy krok rewolucji socjalistycznej na wsi W Październiku nie mogliśmy tego czynić. Oceniliśmy właściwie moment, w którym mogliśmy iść do mas, i dopięliśmy teraz tego, że rewolucja socjalistyczna na wsi jest rozpoczęta, że nie ma takiej zapadłej wsi, w której nie wiedziano by, że jeśli kum bogacz, kum kułak spekuluje zbożem - to patrzy na wszystkie wydarzenia ze starego, zaściankowego punktu widzenia.
I oto gospodarstwo wiejskie, biedota wiejska zespalając się ze swymi przywódcami, robotnikami miejskimi, zakłada dopiero teraz ostateczny i trwały fundament pod prawdziwe budownictwo socjalistyczne. Dopiero teraz budownictwo socjalistyczne rozpocznie się na wsi. Dopiero teraz powstają tu Rady i gospodarstwa, które planowo dążą do społecznej uprawy ziemi na wielką skalę, do wykorzystania wiedzy, nauki i techniki, wiedząc, że na zasadach, które istniały w dawnym, reakcyjnym. mrocznym okresie nie może istnieć nawet najprostsza, elementarna kultura ludzka. Tutaj praca jest jeszcze trudniejsza niż w przemyśle. Tutaj nasze terenowe komitety i Rady popełniają jeszcze więcej błędów. Na błędach uczymy się. Nie obawiamy się błędów, kiedy popełniają je masy mające świadomy stosunek do budownictwa, polegamy bowiem jedynie na własnym doświadczeniu i na pracy własnych rąk.
I oto ogromny przewrót, który w tak krótkim czasie doprowadził nas do socjalizmu na wsi, dowodzi, że cała ta walka została uwieńczona powodzeniem. Dowodzi tego w sposób najbardziej oczywisty Armia Czerwona. Wiecie, w jakiej sytuacji znaleźliśmy się podczas światowej wojny imperialistycznej, kiedy w Rosji była taka sytuacja, że masy ludowe nie mogły tego znieść. Wiemy, że w ówczesnej sytuacji byliśmy całkowicie bezradni. Otwarcie powiedzieliśmy masom robotniczym całą prawdę. Zdemaskowaliśmy tajne imperialistyczne traktaty tej polityki, która jest największym narzędziem oszustwa, która teraz w Ameryce, najbardziej postępowej republice demokratycznej burżuazyjnego imperializmu, oszukuje masy jak nigdy, wodzi masy za nos. Kiedy wojna, jej imperialistyczny charakter stał się rzeczą oczywistą dla wszystkich, wtenczas jedynym krajem, który zburzył do podstaw tajną burżuazyjną politykę zagraniczną, była Rosyjska Republika Radziecka. Zdemaskowała ona tajne traktaty i powiedziała przez usta tow. Trockiego, zwracając się do krajów całego świata: wzywamy was do położenia kresu tej wojnie w drodze demokratycznej, bez aneksyj i kontrybucyj, i mówimy otwarcie z podniesionym czołem prawdę ciężką, niemniej jednak prawdę, że do tego, by położyć kres tej wojnie, potrzebna jest rewolucja przeciwko rządom burżuazyjnym. Nasz głos pozostał samotny. Musieliśmy to okupić niewiarygodnie ciężkim i trudnym, narzuconym nam przez grabieżczy Traktat brzeski pokojem, który wśród wielu sympatyzujących z nami ludzi posiał przygnębienie i rozpacz. Stało się tak dlatego, iż byliśmy samotni. Spełniliśmy jednak swój obowiązek, powiedzieliśmy wobec wszystkich: oto jakie są cele wojny! I jeśli runęła na nas lawina imperializmu niemieckiego, to stało się tak dlatego, że potrzebny był długi okres czasu, zanim nasi robotnicy i chłopi doszli do silnej organizacji. Nie mieliśmy wtedy amii; mieliśmy starą zdezorganizowaną armię imperialistów, pędzoną na wojnę w imię celów, które były żołnierzom obce, z którymi nie sympatyzowali. Tu okazało się, że musieliśmy przeżyć okres pełen niezmiernych mąk. Był to okres, kiedy masy musiały odpocząć od niezwykle ciężkiej wojny imperialistycznej i uświadomić sobie, że rozpoczyna się nowa wojna. Wojnę, w której będziemy bronili swej rewolucji socjalistycznej, marny prawo nazwać naszą wojną. Musiały to zrozumieć na podstawie własnego doświadczenia miliony i dziesiątki milionów ludzi. Trwało to miesiące. Świadomość ta długo i z trudem torowała sobie drogę. Ale w lecie bieżącego roku stało się rzeczą jasną dla wszystkich. że świadomość ta utorowała sobie wreszcie drogę, że przełom nastąpił, że armia, która jest tworem mas ludowych, armia, która składa siebie w ofierze, która po czteroletniej krwawej rzezi znowu idzie na wojnę - żeby taka armia szła w bój za Republikę Radziecką! Dla naszego kraju jest konieczne, aby zmęczenie i rezygnację wśród mas, które idą na tę wojnę, zastąpiła jasna świadomość tego, że idą umierać rzeczywiście za swoją sprawę: za robotnicze i chłopskie Rady, za socjalistyczną republikę. To zostało osiągnięte.
Zwycięstwa odniesione latem nad Czechosłowakami oraz wiadomości, które otrzymujemy o bardzo poważnych zwycięstwach, dowodzą, że przełom nastąpił i że zadanie najtrudniejsze - zadanie polegające na tym, by po czteroletniej ogromnie męczącej wojnie stworzyć świadomą, socjalistyczną całość - to zadanie zostało wykonane. Świadomość ta przeniknęła głęboko w masy. Dziesiątki milionów zrozumiały, iż pracują nad trudną sprawą. I to jest rękojmią tego, że chociaż gromadzą się teraz przeciwko nam siły światowego imperializmu, które są chwili obecnej potężniejsze od nas, że chociaż otaczają nas teraz żołnierze imperialistów, imperialistów, którzy rozumieją niebezpieczeństwo Władzy Radzieckiej i płoną żądzą zdławienia jej - mimo stwierdzanej dziś, nie ukrywanej przez nas prawdy, że są od nas silniejsi- nie poddajemy się rozpaczy.
Powiadamy: rośniemy, Republika Radziecka rośnie! Sprawa rewolucji proletariackiej rośnie szybciej, niż zbliżają się siły imperialistów. Jesteśmy pełni nadziei i pewności, że bronimy interesów nie tylko rosyjskiej rewolucji socjalistycznej, ale że prowadzimy wojnę w obronie światowej rewolucji socjalistycznej. Nasze nadzieje na zwycięstwo wzrastają szybciej, gdyż wzrasta świadomość naszych robotników. Czym była organizacja radziecka w październiku ubiegłego roku? Były to pierwsze kroki. Nie mogliśmy nadać jej właściwych form, doprowadzić do określonego, do obecnego stanu, teraz zaś mamy Konstytucję Radziecką. Wiemy, że ta Konstytucja Radziecka, którą zatwierdziliśmy w lipcu, nie jest wymysłem jakiejś komisji, nie jest tworem prawników, nie jest skopiowana z innych konstytucji. Nie było na świecie takich konstytucji jak nasza. Zapisane jest w niej doświadczenie walki i organizacji mas proletariackich przeciwko wyzyskiwaczom zarówno wewnątrz kraju, jak i na całym świecie. Nagromadziliśmy doświadczenie w walce. I to nagromadzone doświadczenie dało nam oczywiste potwierdzenie faktu, że zorganizowani robotnicy tworzyli Władzę Radziecką bez czynowników, bez armii stałej, bez przywilejów, które faktycznie daje się burżuazji, i że tworzyli w fabrykach i zakładach przemysłowych fundament nowego budownictwa. Przystępujemy do pracy, wciągając nowych współpracowników, niezbędnych do zrealizowania Konstytucji Radzieckiej. Mamy teraz do tego gotowe kadry z nowego zaciągu, młodych chłopów, których musimy wciągnąć do pracy, i oni dopomogą nam w doprowadzeniu sprawy do końca.
A teraz ostatni punkt, nad którym chciałbym się zatrzymać - sprawa sytuacji międzynarodowej. Stoimy ramię przy ramieniu z naszymi towarzyszami z zagranicy i teraz przekonaliśmy się, jak zdecydowanie i energicznie wyrażają oni pewność, że rosyjska rewolucja proletariacka będzie kroczyć wespół z nimi jako rewolucja międzynarodowa.
W miarę jak rosło międzynarodowe znaczenie rewolucji, rosło również i wzmagało się zaciekłe skupianie sił imperialistów całego świata. W październiku 1917 roku uważali oni naszą republikę za dziwoląg, na który nie warto byto zwracać uwagi; w lutym uważali ją za socjalistyczny eksperyment, z którym nie warto było się liczyć. Ale armia republiki rosła, krzepła: rozwiązała ona najtrudniejsze zadanie stworzenia socjalistycznej Armii Czerwonej. W rezultacie rozwoju i powodzenia naszej sprawy wzrastał zaciekły opór i zaciekła nienawiść imperialistów wszystkich krajów; doszło do tego, że kapitaliści angielsko-francuscy, którzy bzyczeli, że są wrogami Wilhelma, bliscy byli połączenia się z tymże Wilhelmem w walce o zdławienie Socjalistycznej Republiki Radzieckiej, widzieli bowiem, że przestała ona być dziwolągiem i socjalistycznym eksperymentem, a stała się ogniskiem, prawdziwym, faktycznym ogniskiem światowej rewolucji socjalistycznej. Oto dlaczego w miarę jak wzrastały sukcesy naszej rewolucji, wzrastała liczba naszych wrogów. Musimy zdać sobie sprawę-bynajmniej nie ukrywając trudności naszej sytuacji - zdać sobie sprawę z tego, co czeka nas jutro. Ale w tej walce kroczyć będziemy i kroczymy już nie sami, lecz razem z robotnikami Wiednia i Berlina, którzy powstają do tej samej walki i wniosą być może, i większe zdyscyplinowanie, i świadomość do naszej wspólnej sprawy.
Towarzysze, żeby pokazać wam, jak gromadzą się chmury nad naszą Republiką Radziecką i jakie niebezpieczeństwa nam zagrażają, pozwólcie, że odczytam wam w pełnym brzmieniu notę, którą za pośrednictwem swego konsulatu wystosował do nas rząd niemiecki:
„Do Ludowego Komisarza Spraw Zagranicznych G. W. Cziczerina. Moskwa. 5 listopada 1918 r.
Z polecenia Rządu Niemieckiego Cesarski Konsulat Niemiecki ma zaszczyt zakomunikować Rosyjskiej Federacyjnej Republice Radzieckiej, co następuje: Rząd Niemiecki już po raz drugi zmuszony był zaprotestować przeciw tej okoliczności, że rosyjskie czynniki oficjalne prowadzą swymi wystąpieniami – wbrew postanowieniu art. 2 Brzeskiego Traktatu Pokojowego – niedopuszczalną agitację przeciwko niemieckim instytucjom państwowym. Rząd Niemiecki nie uważa już za rzecz możliwą poprzestać na protestach przeciwko tej agitacji, która oznacza nie tylko pogwałcenie wymienionych postanowień traktatu, ale również poważne odstępstwo od zwyczajów międzynarodowych. Kiedy po zawarciu traktatu pokojowego Rząd Radziecki ustanowił swoje przedstawicielstwo dyplomatyczne w Berlinie, panu Joffe, który został mianowany Pełnomocnikiem Rosji wskazano w sposób stanowczy na konieczność unikania wszelkiej działalności agitacyjnej i propagandowej w Niemczech. Odpowiedział on na to, że znany mu jest art. 2 brzeskiego Traktatu Pokojowego i wie, iż jako przedstawiciel obcego państwa nie powinien mieszać się do wewnętrznych spraw Niemiec. Pan Joffe i podległe mu organy cieszyły się przeto w Berlinie tym szacunkiem i zaufaniem, z jakim zazwyczaj traktuje się eksterytorialne przedstawicielstwa zagraniczne. Jednakże zaufania tego nadużyto. Od pewnego czasu było rzeczą jasną, że rosyjskie przedstawicielstwo dyplomatyczne utrzymuje poufne kontakty z pewnymi elementami działającymi na rzecz obalenia ładu państwowego w Niemczech oraz korzystając z usług takich elementów zainteresowane było w ruchu zmierzającym do obalenia istniejącego ustroju w Niemczech. Dzięki następującemu incydentowi, który miał miejsce 4-go bieżącego miesiąca, okazało się, że Rząd Rosyjski wwożąc ulotki zawierające wezwanie do rewolucji bierze nawet czynny udział w ruchach mających na celu obalenie istniejącego ustroju i narusza przez to przywilej korzystania z kurierów dyplomatycznych. Wskutek uszkodzenia, jakiemu uległa w czasie transportu jedna ze skrzyń należących do oficjalnego bagażu przybyłego wczoraj do Berlina kuriera rosyjskiego, stwierdzono, że skrzynie te zawierały zredagowane w języku niemieckim i pod względem swej treści przeznaczone do rozpowszechniania w Niemczech ulotki rewolucyjne. Dalsze podstawy do skargi daje Rządowi Niemieckiemu ustosunkowanie się Rządu Radzieckiego do sprawy, jakie ma być dane zadośćuczynienie za zabójstwo posła cesarskiego, hrabiego Mirbacha. Rząd Rosyjski uroczyście przyrzekł, że uczyni wszystko, aby winni zostali ukarani. Rząd Niemiecki jednak nie mógł stwierdzić żadnych oznak tego, ze podjęto już kroki mające na celu ściganie winnych czy też wymierzenie im kary, albo nawet, że istnieją po temu zamiary. Zabójcy uciekli z domu otoczonego ze wszystkich stron przez organy bezpieczeństwa publicznego Rządu Rosyjskiego. Inicjatorzy zabójstwa, którzy otwarcie przyznali, że zostało ono przez nich ukartowane i przygotowane, dotychczas nie zostali ukarani i sądząc z otrzymanych wiadomości, zostali nawet amnestionowani Rząd Niemiecki protestuje przeciwko tym naruszeniom traktatu i prawa publicznego. Jest on zmuszony żądać od Rządu Rosyjskiego gwarancyj, że w przyszłości nie będzie się prowadziło agitacji i propagandy, które pozostają w sprzeczności z traktatem pokojowym. Ponadto musi on nalegać, aby za zabójstwo posła, hrabiego Mirbacha, dano zadośćuczynienie przez ukaranie zabójców i inicjatorów zabójstwa. Rząd Niemiecki zmuszony jest prosić Rząd Republiki Radzieckiej o odwołanie z Niemiec swoich dyplomatycznych i innych oficjalnych przedstawicieli aż do chwili, kiedy żądania te zostaną spełnione. Pełnomocnikowi Rosji w Berlinie oświadczono dzisiaj, że pociąg specjalny przeznaczony dla przedstawicieli dyplomatycznych i konsularnych w Berlinie oraz innych znajdujących się w rym mieście oficjalnych przedstawicieli Rosji będzie gotów do odjazdu jutro wieczorem i że zostaną poczynione kroki, aby cały personel odjechał bez przeszkód do rosyjskiego punktu granicznego. Rząd Radziecki proszony jest o to, żeby zatroszczył się o stworzenie w tym samym czasie niemieckim przedstawicielom w Moskwie i Piotrogrodzie możności wyjazdu i uczynił zadość wszystkiemu, czego wymaga obowiązek uprzejmości. Inni znajdujący się w Niemczech przedstawiciele rosyjscy, jak również niemieckie osobistości oficjalne znajdujące się w innych miejscowościach Rosji zostaną powiadomieni, że w terminie tygodniowym powinni wyjechać, pierwsi - do Rosji, drudzy - do Niemiec. Rząd Niemiecki pozwala sobie wyrazić nadzieję, że również w stosunku do tych niemieckich osobistości oficjalnych uczyni się zadość wszystkim wymogum uprzejmości przy ich wyjeździe i że innym niemieckim poddanym lub osobom pozostającym pod opieką niemiecką będzie dana, w razie takiej ich prośby, możność wyjazdu bez przeszkód".
Towarzysze, wszyscy bardzo dobrze wiemy, że rząd niemiecki doskonale zdawał sobie sprawy, iż z gościnności poselstwa rosyjskiego korzystali niemieccy socjaliści, nie zaś ci, którzy bronili imperializmu niemieckiego, tacy ludzie progu poselstwa rosyjskiego nie przestępowali. Przyjaciółmi poselstwa byli ci socjaliści, którzy występowali przeciwko wojnie, którzy sympatyzowali z Karolem Liebknechtem. Od samego początku istnienia poselstwa byli oni jego gośćmi i jedynie z nimi utrzymywaliśmy stosunki. O tyra rząd niemiecki doskonale wiedział. Każdego przedstawiciela naszego rządu śledzą tam tak starannie, jak rząd Mikołaja II śledził naszych towarzyszy. I jeśli teraz rząd czyni ten gest, to nie dlatego, żeby się coś zmieniło, lecz dlatego, że przedtem uważał, iż jest silniejszy i nie bał się, iż z powodu jednego domu zapalonego na ulicach Berlina zapłoną całe Niemcy. Rząd niemiecki stracił głowę i, kiedy płoną całe Niemcy, sądzi, że ugasi pożar skierowując swoje policyjne hydranty na jeden dom.
Jest to tylko śmieszne. Jeśli rząd niemiecki szykuje deklarację o zerwaniu stosunków dyplomatycznych, to powiemy. że wiedzieliśmy o tym, iż dąży on wszelkimi silami do sojuszu z imperialistami angielsko-francuskimi. Wiemy, że rząd Wilsona zasypali telegramami z prośbą o pozostawienie wojsk niemieckich w Polsce, na Ukrainie, w Estlandii i w Liflandii, chociaż bowiem są oni wrogami imperializmu niemieckiego, to jednak wojska niemieckie działają na ich rzecz: dławią bolszewików. Pozwólcie im odejść dopiero wtedy, gdy pojawią się ententofilskie „wojska wyzwoleńcze'", żeby dławić bolszewików.
O tym doskonale wiemy; z tej skony nie ma ku dla nas nic nieoczekiwanego. Mówiliśmy tylko, że teraz, kiedy Niemcy zaczęły płonąć, a Austria cała płonie, kiedy musieli wypuścić Liebknechta i dać mu możliwość udania się do poselstwa rosyjskiego, gdzie odbyło się wspólne zebranie socjalistów rosyjskich i niemieckich z Liebknechtem na czele - teraz podobny krok ze strony rządu niemieckiego świadczy nie tyle o tym, że chcą oni wojować, ile o tym, że stracili zupełnie głowę, iż przerzucają się od jednej decyzji do drugiej, gdyż nadciągnął na nich najokrutniejszy wróg - imperializm angielsko-amerykański, który zdławił Austrię stokroć bardziej grabieżczym pokojem niż pokój brzeski. Niemcy widzą, że ci oswobodziciele chcą je również dławić, szarpać, męczyć. Jednocześnie jednak powstaje robotnik niemiecki. Armia niemiecka okazała się niezdatna, niedolna do walki nie dlatego, że dyscyplina była słaba, lecz dlatego, że żołnierze, którzy odmówili pójścia do boju, zostali przerzuceni z frontu wschodniego na niemiecki front zachodni i przenieśli z sobą to, co burżuazja nazywa światowym bolszewizmem.
Oto dlaczego armia niemiecka okazała się niezdolna do walki i oto dlaczego dokument ten świadczy najlepiej o wspomnianym miotaniu się. Mówimy, iż doprowadzi on do zerwania stosunków dyplomatycznych, a być może doprowadziłby również do wojny, gdyby znaleźli oni siły do poprowadzenia wojsk białogwardyjskich. Dlatego wysłaliśmy do wszystkich Rad Delegatów telegram, który kończy się tym, żeby być w pogotowiu, przygotować się, natężyć wszystkie siły; stanowi to jeden z przejawów tego, że imperializm międzynarodowy za główne zadanie stawia sobie obalenie bolszewizmu. Nie znaczy to pokonać tylko Rosję - znaczy to pokonać swoich własnych robotników w każdym kraju. Tego nie uda im się dokonać, jakiekolwiek by nastąpiły w wyniku tej decyzji bestialstwa i akty przemocy. I bestie te przygotowują się, przygotowują wyprawę na Rosję od południa, przez Dardanele lub przez Bułgarię i Rumunię. Prowadzą pertraktacje, żeby stworzyć w Niemczech oddziały białogwardyjskie i rzucić je na Rosję. Z tego niebezpieczeństwa zdajemy sobie doskonale sprawę i otwarcie mówimy: towarzysze, pracowaliśmy przez rok nie na próżno; założyliśmy fundament zbliżyliśmy się do decydujących bitew, które naprawdę będą decydujące. Ale nie jesteśmy sami: proletariat Europy Zachodniej powstał i nie pozostawił kamienia na kamieniu w Austro-Węgrzech. Tamtejszy rząd cechuje ta sama bezradność, to samo absolutne zamieszanie, ta sama całkowita dezorientacja, która cechowała w swoim czasie, pod koniec lutego 1917 roku, rząd Mikołaja Romanowa. Naszym hasłem powinno być: jeszcze i jeszcze bardziej natężyć wszystkie swoje siły, pamiętając, iż zbliżamy się do ostatniej, decydującej bitwy, do bitwy nie o rosyjską, lecz o międzynarodową rewolucję socjalistyczną!
Wiemy, że bestie imperializmu jeszcze są silniejsze od nas, mogą jeszcze dokonać w stosunku do nas i naszego kraju bardzo wielu aktów przemocy, bestialstw i przyczynić nam jeszcze wiele mąk, nie mogą jednak pokonać międzynarodowej rewolucji. Są one pełne dzikiej nienawiści i dlatego mówimy sobie: cokolwiek by się miało stać, każdy robotnik i chłop Rosji spełni swój obowiązek i pójdzie na śmierć, jeśli tego wymaga interes obrony rewolucji. Powiadamy: cokolwiek by się miało stać, bez względu na to, jakie klęski ściągnąć na nas mogą jeszcze imperialiści, siebie oni tym nie uratują. Imperializm zginie, a międzynarodowa rewolucja socjalistyczna mimo wszystko zwycięży!