Lew Trocki

Niepodległość Ukrainy i sekciarska gmatwanina


Napisane: 1939 rok
Wersja elektroniczna:
Tadeusz  - Polska sekcja MIA, kwiecień 2002
Adaptacja:
Wojciech Figiel - Polska sekcja MIA, kwiecień 2002

Jest to zbiór artykułów Trockiego w kwestii ukraińskiej z 1939 roku.


W jednym z amerykańskich sekciarskich pisemek, które żywią się okruchami ze stołu Czwartej Międzynarodówki i odpłacają za to czarną niewdzięcznością , przypadkiem natknąłem się na artykuł poświęcony kwestii ukraińskiej. Cóż za gmatwanina! Autor-sekciarz jest oczywiście przeciwny hasłu niepodległości radzieckiej Ukrainy. Opowiada się za międzynarodową rewolucją i socjalizmem, lecz "w ogóle i w całości". Oskarża nas, że zapominamy o interesach ZSRR i rezygnujemy z koncepcji permanentnej rewolucji. Ogłasza nas centrystami. Surowy to krytyk, niemal bezlitosny. Niestety, niczego nie rozumie (nazwa pisemka, "Marksista", brzmi dość ironicznie). Jego niezrozumienie posiada jednak tak skończoną , niemal klasyczną formę, że może ono pomóc nam lepiej i pełniej wyjaśnić problem.

"Jeśli robotnicy radzieckiej Ukrainy obalą stalinizm i przywrócą prawdziwie robotniczy charakter państwa" tak brzmi założenie krytyka" to czy rzeczywiście powinni oni oddzielać się od ZSRR? Nie." itd. "Jeśli robotnicy obalą stalinizm"... będzie bardziej wiadomo, co robić. Ale najpierw trzeba obalić stalinizm. A do tego nie trzeba przymykać oczu na wzrost separatystycznych tendencji na Ukrainie ale dać im właściwy wyraz polityczny.

"Nie odwracać się plecami do Związku Radzieckiego" kontynuuje autor" lecz odrodzić go i odbudować jako potężną twierdzę światowej rewolucji" oto droga marksizmu". Realny tok rozwoju świadomości mas, w danym wypadku" w warunkach narodowego ucisku" nasz mędrzec zastępuje rozważaniami o najlepszych drogach rozwoju. Zgodnie z tą metodą , lecz z większą konsekwencją , można powiedzieć: "naszym zadaniem nie jest obrona zwyrodniałego Związku Radzieckiego, lecz zwycięstwo rewolucji światowej, która świat cały zmieni w Związek Radziecki" itd. Takie aforyzmy niezbyt drogo kosztują .

Nasz krytyk niejednokrotnie powtarza nasze słowa, że los niepodległej Ukrainy jest nierozerwalnie związany z międzynarodową proletariacką rewolucją . Wpadł on na pomysł, by z tej elementarnej dla marksisty perspektywy, zrobić receptę wyczekującej bierności i narodowego cynizmu. Zwycięstwo rewolucji proletariackiej w skali międzynarodowej to efekt wielu ruchów, kampanii i walk a nie gotowa przesłanka dla automatycznego rozwiązania wszystkich kwestii. Wówczas jasne i odważne postawienie kwestii ukraińskiej w danej konkretnej sytuacji ułatwi zjednoczenie drobnomieszczańskich i chłopskich mas wokół proletariatu. Tak właśnie było w Rosji w 1917 roku.

Nasz autor może co prawda zaoponować na to, że w Rosji przed Październikiem rozwijała się rewolucja burżuazyjna, a obecnie rewolucję socjalistyczną mamy już za sobą . Żądanie, które mogło być postępowe w roku 1917, jest obecnie reakcyjne. Twierdzenie takie, w pełni w duchu biurokratów i sekciarzy, jest od początku do końca fałszywe.

Prawo narodów do samookreślenia jest oczywiście zasadą demokratyczną , a nie socjalistyczną . Jednakże zasady autentycznej demokracji znajdują poparcie i są realizowane w naszej epoce jedynie przez rewolucyjny proletariat; właśnie dlatego splatają się one z zadaniami socjalistycznymi. Zdecydowana walka partii bolszewickiej o prawo uciskanych narodów Rosji do samookreślenia niezwykle ułatwiła proletariatowi zdobycie władzy. Proletariacki przewrót jakby pochłonął kwestie demokratyczne, przede wszystkim kwestię rolną i narodową , nadając rosyjskiej rewolucji kombinowany charakter. Proletariat stawiał sobie już socjalistyczne zadania; nie mógł on jednak od razu podnieść do tego poziomu chłopstwa i narodów uciskanych (w większości chłopskich), zajętych rozwiązywaniem swych zadań demokratycznych. Stąd historycznie nieuniknione były kompromisy zarówno w kwestii rolnej, jak i narodowej. Pomimo ekonomicznych korzyści płynących z wielkich gospodarstw, rząd radziecki był zmuszony zgodzić się na rozdrobnienie wielkich posiadłości. Dopiero po wielu latach przeszedł on do gospodarki kolektywnej, wybiegł przy tym od razu zbyt daleko naprzód i po kilku latach był zmuszony poczynić wobec chłopów ustępstwa w formie działek przyzagrodowych, które w wielu miejscach mają tendencję do pożerania kołchozów. Najbliższe etapy tego sprzecznego procesu nie są jeszcze przesądzone.

Konieczność kompromisu, czy też szeregu kompromisów, powstała także w kwestii narodowej, której drogi są równie mało prostolinijne, jak droga rewolucji agrarnej. Federacyjny ustrój radzieckiej republiki stanowi kompromis między centralistycznymi potrzebami gospodarki planowej i decentralistycznymi potrzebami rozwoju narodów w przeszłości uciskanych. Po zbudowaniu federacyjnego państwa opartego na kompromisowej zasadzie federacji, partia bolszewicka wprowadziła do konstytucji prawo narodów do całkowitego oddzielenia się, pokazują c w ten sposób, że nie uważa bynajmniej kwestii narodowej za ostatecznie rozwiązaną . Autor krytycznego artykułu powołuje się na to, że przywódcy partii liczyli przy tym na "przekonanie różnych narodów, by nie występowały z federacji". To prawda, o ile słowo "przekonanie" będzie rozumiane nie w sensie logicznych dowodów, a w sensie doświadczenia ekonomicznej, politycznej i kulturalnej współpracy. Abstrakcyjna agitacja na rzecz centralizmu sama w sobie nie posiada większej siły. Federacja, jak już powiedziano, była niezbędnym odstępstwem od centralizmu. Trzeba do tego dodać, że sama treść federacji bynajmniej nie została określona raz na zawsze. W zależności od obiektywnych uwarunkowań, federacja może rozwijać się w kierunku większego centralizmu i, przeciwnie, w kierunku większej samodzielności jej narodowych części. Problem polityczny nie polega na tym, czy korzystne jest "w ogóle" współistnienie różnych narodowości w jednym państwie, lecz na tym, czy dany naród uświadomił sobie, w oparciu o własne doświadczenie, korzyść płynącą z przynależności do danego państwa. Inaczej mówiąc, która z dwóch tendencji w danych warunkach dominuje w kompromisowym systemie federacji: dośrodkowa czy odśrodkowa? Albo jeszcze bardziej konkretnie: czy udało się Stalinowi i jego ukraińskim satrapom przekonać ukraińskie masy o wyższości moskiewskiego centralizmu nad ukraińską samodzielnością, czy też nie? Pytanie to ma decydujące znaczenie. Tymczasem nasz autor nie podejrzewa nawet jego istnienia.

Czy ukraińskie masy ludowe chcą się oddzielić od ZSRR? Odpowiedź na to pytanie jest, na pierwszy rzut oka, trudna, bowiem lud ukraiński, jak i wszystkie pozostałe ludy ZSRR, pozbawione są jakiejkolwiek możliwości wyrażania swej woli. Jednakże samo powstanie totalitarnego reżymu i jego wciąż narastające wściekłe napięcie, zwłaszcza na Ukrainie, dowodzi, że rzeczywista wola ukraińskich mas jest nieprzejednanie wroga radzieckiej biurokracji. Nie brak też dowodów na to, że jednym z ważniejszych źródeł wrogości jest zdławienie ukraińskiej samodzielności. Tendencje narodowe na Ukrainie w burzliwy sposób ujawniły się w latach 1917-1919. Wyrazem tych tendencji na lewym skrzydle była partia Borotba. Ważnym symptomem powodzenia leninowskiej polityki na Ukrainie było połączenie się ukraińskiej partii bolszewickiej z organizacją borotbistów. Jednakże w ciągu następnego dziesięciolecia doszło praktycznie do rozłamu z grupą Borotba, której przywódców zaczęto prześladować. Stary bolszewik Skrypnik, czystej krwi stalinowiec, został w 1933 r. doprowadzony do samobójstwa za jego domniemane nadmierne sprzyjanie narodowym tendencjom. Rzeczywistym "organizatorem" tego samobójstwa był posłaniec Stalina, Postyszew, który pozostał potem na Ukrainie, jako przedstawiciel polityki centrum. Wkrótce jednakże i sam Postyszew popadł w niełaskę. Fakty takie są głęboko symptomatyczne, wykazują bowiem siłę nacisku narodowej opozycji na biurokrację. Nigdzie czystki i represje nie miały tak masowego i zaciekłego charakteru, jak na Ukrainie.

Ogromne znaczenie polityczne ma gwałtowny odwrót demokratycznych środowisk ukraińskich z poza ZSRR od Związku Radzieckiego. W czasie zaostrzenia się kwestii ukraińskiej na początku tego roku w ogóle nie było słychać głosów komunistów, głośno za to brzmiały głosy ukraińskich klerykałów i narodowych socjalistów. Oznacza to, że ukraiński ruch narodowy wymkną ł się awangardzie proletariackiej z rąk i że daleko się posuną ł na drodze separatyzmu. Wreszcie, przykładowe znaczenie mają też nastroje emigracji ukraińskiej na kontynencie amerykańskim. I tak, na przykład, w Kanadzie, gdzie Ukraińcy stanowili większość partii komunistycznej, od 1933 r. zaczyna się" jak pisze do mnie wybitny uczestnik ruchu" gwałtowny odpływ Ukraińców, robotników i farmerów, od komunizmu do bierności czy też do różnych odcieni nacjonalizmu. Wszystkie te fakty i symptomy, razem wzięte, mówią bez wątpienia o narastającej w ukraińskich masach sile tendencji separatystycznych.

Jest to fakt podstawowy w całej kwestii. świadczy on o tym, że pomimo ogromnego postępu dokonanego poprzez październikowy przewrót w sferze stosunków między narodami, rewolucja proletariacka izolowana w kraju zacofanym okazało się nie w stanie rozwiązać kwestii narodowej, zwłaszcza kwestii ukraińskiej, która w swej istocie ma charakter międzynarodowy. Termidoriańska reakcja i wieńczą ca ją bonapartystyczna biurokracja odrzuciła masy pracują ce daleko w tył także w dziedzinie narodowościowej . Naród ukraiński w swej masie nie jest zadowolony ze swego narodowego losu i chce go radykalnie zmienić. Fakt ten winien być punktem wyjścia dla rewolucyjnego polityka w przeciwieństwie do biurokraty i sekciarza.

Gdyby nasz krytyk potrafił myśleć politycznie, bez trudu by sobie wyobraził racje stalinowców przeciwko hasłu niepodległej Ukrainy: "jest to przeciwko obronie ZSRR"; "godzi to w interesy jedności rewolucyjnych mas"; "jest to korzystne nie dla rewolucji, lecz dla imperializmu". Innymi słowy, stalinowcy powtórzyliby wszystkie trzy argumenty naszego autora. Jutro niewątpliwie to zrobią .

Kremlowska biurokracja mówi radzieckiej kobiecie: jako że mamy socjalizm" musisz być szczęśliwa i zrezygnować z przerywania ciąży (pod groźbą kary). Ukraińcowi mówi: jako że socjalistyczna rewolucja rozwiązała problem narodowy, jesteś zobowiązany czuć się szczęśliwym w ZSRR i porzucić myśl o oddzieleniu się (pod groźbą rozstrzelania).

Co mówi kobiecie rewolucjonista? "Sama decydujesz, czy chcesz mieć dziecko, czy nie; bronię twego prawa do aborcji przeciwko kremlowskim żandarmom". Ukraińskiemu narodowi mówi: "dla mnie ważny jest twój własny stosunek do twego narodowego losu, a nie "socjalistyczne" sofizmaty kremlowskich żandarmów; i ze wszystkich sił poprę twą walkę o niepodległość!".

Sekciarz, jak to z nim często bywa, okazuje się po stronie żandarma, chronią c status quo, tj. żandarmski gwałt, bezsensownymi rozważaniami o wyższości socjalistycznej jedności narodów nad ich odrębnością . Oddzielenie się Ukrainy to oczywiście minus w porównaniu do dobrowolnej i równoprawnej socjalistycznej federacji; jest to jednakże bez wątpienia plus w zestawieniu z biurokratycznym uciskiem ukraińskiego narodu. By ściślej i uczciwiej się połączyć, trzeba się niekiedy przedtem rozejść. Lenin niejednokrotnie powoływał się na fakt, iż stosunki między norweskimi i szwedzkimi robotnikami stały się lepsze i bliższe po zerwaniu przymusowej unii między Szwecją a Norwegią .

Punktem wyjścia winny być fakty, nie zaś idealne normy. Za termidoriańską reakcję w ZSRR, za klęskę szeregu rewolucji, za zwycięstwa faszyzmu, który zaczął na swój ład przemalowywać mapę Europy, trzeba teraz płacić brzęczącą monetą we wszystkich dziedzinach, w tym także w kwestii ukraińskiej. Jeśli będzie się ignorowało powstałą na skutek porażek nową sytuację, udając, że nic szczególnego się nie wydarzyło i przeciwstawiając niemiłym faktom zwykłe abstrakcje, można oddać reakcji ostatnie szanse na rewanż w mniej lub bardziej odległej przyszłości.

Hasło niepodległej Ukrainy nasz autor wyjaśnia w sposób następujący: "Najpierw radziecka Ukraina winna być uwolniona od pozostałego Związku Radzieckiego, następnie będziemy mieli rewolucję proletariacką i połączenie z pozostałą Ukrainą ". Jakże się jednak oddzielić bez dokonania przedtem rewolucji? Powstaje zaklęty krą g i hasło niepodległej Ukrainy, tak jak i "błędna logika" Trockiego okazują się beznadziejnie skompromitowane. A w gruncie rzeczy owa kuriozalna kolejność" "najpierw" i "potem"" jest jedynie wspaniałym przykładem scholastycznego myślenia. Biedny krytyk nie ma pojęcia o tym, że procesy historyczne mogą przebiegać nie "najpierw" i "potem", a równolegle, oddziaływają na siebie wzajemnie, przyspieszają c lub zwalniają c się wzajemnie, i że zadanie rewolucyjnej polityki polega właśnie na tym, by przyspieszać działanie i współdziałanie postępowych procesów. Hasło niepodległej Ukrainy skierowane jest bezpośrednio przeciwko moskiewskiej biurokracji i daje awangardzie proletariackiej możność zgrupowania wokół siebie mas chłopskich. Z drugiej zaś strony to samo hasło daje proletariackiej partii możność odgrywania kierowniczej roli w narodowym ruchu ukraińskim w Polsce, Rumunii i na Węgrzech. Oba te polityczne procesy będą popychać ruch rewolucyjny naprzód i zwiększać w nim ciężar gatunkowy proletariackiej awangardy.

Moje powołanie się na to, że robotnicy i chłopi na Zachodniej Ukrainie (Polska) nie chcą przyłączyć się do obecnego Związku Radzieckiego, i że fakt ten jest również dowodem na rzecz niepodległości Ukrainy, nasz mędrzec paruje tym, że gdyby nawet chcieli, nie mogliby tego zrobić, albowiem przyłączyć się do Związku Radzieckiego mogliby dopiero "po proletariackiej rewolucji na Zachodniej Ukrainie" (najwidoczniej w Polsce). Innymi słowy" teraz oddzielenie się Ukrainy jest niemożliwe, a po zwycięstwie rewolucji byłoby to reakcyjne. Znajoma melodia! Luksemburg, Bucharin, Piatakow i wielu innych ten właśnie argument wysuwało przeciwko programowi narodowego samookreślenia się" przy kapitalizmie jest to utopia, przy socjalizmie" reakcja. Argument z gruntu fałszywy, ignoruje on bowiem epokę rewolucji społecznej i jej zadania. Prawdą jest, że pod panowaniem imperializmu prawdziwa, pewna i bezpieczna niepodległość małych i średnich narodów jest niemożliwa. Prawdą jest również, że przy rozwiniętym socjalizmie, tj. przy postępowym obumieraniu państwa, kwestia granic narodowych utraci swe znaczenie. Jednakże między tymi dwoma momentami" dniem dzisiejszym i doskonałym socjalizmem" rozpościerają się owe dziesięciolecia, w czasie których zamierzamy zrealizować nasz program. Dla mobilizacji mas i ich wychowania w epoce przejściowej hasło niepodległej radzieckiej Ukrainy zyskuje bardzo duże znaczenie.

Sekciarz po prostu ignoruje fakt, że walka narodowa, jako jedna z najbardziej nieklarownych i złożonych lecz niezwykle ważnych form walki klasowej nie może zostać powstrzymana samym tylko odwoływaniem się do przyszłej rewolucji międzynarodowej. Odwracają c wzrok od ZSRR i nie mają c poparcia i kierownictwa międzynarodowego proletariatu, drobnomieszczańskie a nawet robotnicze masy Zachodniej Ukrainy stają się ofiarami reakcyjnej demagogii. Takie same procesy zachodzą bez wątpienia także i na Ukrainie radzieckiej, tylko trudniej je wykryć. Hasło niepodległej Ukrainy, wysunięte swego czasu przez proletariacką awangardę, prowadzi do nieuchronnego rozwarstwienia się drobnomieszczaństwa, ułatwiają c jego dołom sojusz z proletariatem. Zaś tylko tą drogą można przygotować rewolucję proletariacką .

"Jeśli robotnicy dokonają udanej rewolucji na Zachodniej Ukrainie" nie ustępuje nasz autor" to czy nasza strategia winna wówczas domagać się, by radziecka Ukraina oddzieliła się i połączyła z jej zachodnią częścią? Wręcz przeciwnie". Zdanie to w sposób wyczerpujący ilustruje całą głębię "naszej strategii". Znowu ten sam motyw: "jeśli robotnicy dokonają ..." Sekciarz zadowala się logicznymi owocami już jakoby dokonanej zwycięskiej rewolucji, gdy tymczasem dla rewolucjonisty cały problem polega na tym, jak utorować drogę do rewolucji, jak ułatwić masom dojście do niej, jak przybliżyć rewolucję, jak zapewnić jej zwycięstwo. "Jeśli robotnicy dokonają " zwycięskiej rewolucji, wszystko, rzecz jasna, będzie dobrze. Ale nie mamy teraz zwycięskiej rewolucji, mamy za to zwycięską reakcję. Znaleźć pomost od reakcji do rewolucji" na tym polega zadanie. Na tym właśnie, nawiasem mówią c, polega sens całego naszego programu przejściowego ("Agonia kapitalizmu a zadania Czwartej Międzynarodówki"). Nic dziwnego, że wszelkiej maści sekciarze nie rozumieją jego sensu. Operują oni abstrakcją imperializmu i abstrakcją socjalistycznej rewolucji. Problem przejścia od realnego imperializmu do realnej rewolucji, problem mobilizacji mas, na konkretnym historycznym gruncie, do zdobycia władzy" pozostaje dla bezpłodnych mędrców księgą zamkniętą na siedem pieczęci.

Nie przebierają c w gromadzeniu groźnych oskarżeń, nasz krytyk oświadcza, że hasło niepodległej Ukrainy służy interesom imperialistów (!) i stalinowców (!), bowiem opiera się on na "całkowitym odrzuceniu zasady obrony Związku Radzieckiego". Co tu mają do rzeczy "interesy stalinowców", nie sposób zrozumieć. Ograniczmy się jednak do kwestii obrony ZSRR. Niepodległa Ukraina godziłaby w jego obronę jedynie w tym wypadku, gdyby była wroga nie tylko biurokracji, lecz również ZSRR. Czy jednak przy takim (całkowicie błędnym) założeniu może socjalista domagać się utrzymania wrogiej Ukrainy w składzie ZSRR? Czy też chodzi jedynie o okres narodowej rewolucji? Ale nieuchronność rewolucji politycznej przeciwko bonapartystycznej biurokracji nasz krytyk jakby uznaje. Tymczasem owa rewolucja, jak każda rewolucja, bez wątpienia stanowi pewne niebezpieczeństwo z punktu widzenia obronności. Co robić? Gdyby krytyk zastanowił się nad tą kwestią , odpowiedziałby, że niebezpieczeństwo to jest nieuchronnym historycznym ryzykiem, od którego nie sposób się uchylić, bowiem pod panowaniem bonapartystycznej biurokracji ZSRR jest nieuchronnie skazany na zagładę. Odnosi się to także w pełni do rewolucyjnego powstania narodowego, które stanowi jedynie swego rodzaju część rewolucji politycznej.

Rzecz znamienna, że najpoważniejszy argument przeciwko niepodległości w ogóle nie przychodzi naszemu krytykowi do głowy. Gospodarka ZSRR ma charakter planowy. Gospodarka radzieckiej Ukrainy jest częścią tego planu. Oddzielenie się Ukrainy grozi załamaniem się tego planu i spadkiem sił wytwórczych. Jednakże i ten argument nie jest jeszcze decydujący. Plan gospodarczy nie jest największą świętością . Jeśli narodowe części federacji, nie bacząc na jednolity plan, ciążą każda w inną stronę, znaczy to, że plan ten je nie zadowala. Plan jest dziełem rąk ludzkich: można go przebudować zgodnie z nowymi granicami. Jeśli plan będzie korzystny także i dla Ukrainy, sama ona zechce i zdoła doprowadzić do niezbędnego porozumienia gospodarczego ze Związkiem Radzieckim, jak też zdoła doprowadzić do zawarcia z nim niezbędnego wojskowego sojuszu.

Nie wolno też zapominać, że w obecnym planie gospodarczym grabieże i woluntaryzm biurokracji są jego ważną częścią składową i ciężkim haraczem Ukrainy. Plan wymaga radykalnej, przebudowy przede wszystkim z tego punktu widzenia. Kasta rządząca, która już przeżyła samą siebie, systematycznie rujnuje gospodarkę, wojsko, kulturę, niszczy wszystko co najlepsze w kraju, przygotowuje katastrofę. Uratować dziedzictwo rewolucji można jedynie poprzez przewrót. Czym odważniejsza i bardziej zdecydowana będzie polityka proletariackiej awangardy, w tym także i w kwestii narodowej, tym bardziej się powiedzie rewolucyjny przewrót, tym mniejsze będą jego koszta własne.

Hasło niepodległej Ukrainy nie oznacza, że pozostanie ona na zawsze izolowana, a jedynie to, że swe stosunki wzajemne z innymi częściami Związku Radzieckiego i z zachodnimi są siadami sama będzie na nowo określała, zgodnie z własną wolą . Weźmy najdogodniejszy dla naszego krytyka idealny przypadek. Rewolucja dokonuje się jednocześnie w całym Związku Radzieckim. Biurokratyczna hydra została zaduszona i obalona. Dochodzi do zjazdu założycielskiego rad. Ukraina chce na nowo określić swe stosunki z ZSRR. Nawet nasz krytyk przyzna jej - mamy nadzieję - do tego prawo. Ale żeby w sposób nieskrępowany określić swe stosunki z innymi radzieckimi republikami, by mieć prawo powiedzieć "tak" albo "nie", Ukraina winna, choćby tylko na ten okres, przywrócić sobie całkowitą swobodę działania. To właśnie nazywa się niepodległością państwową . Teraz wyobraźmy sobie, że rewolucja ogarnia także Polskę, Rumunię i Węgry. Wszystkie części narodu ukraińskiego uzyskują wolność i przystępują do rokowań zjednoczeniowych z radziecką Ukrainą ; wszystkie one chcą jednocześnie wypowiedzieć się w kwestii stosunków wzajemnych zjednoczonej Ukrainy ze Związkiem Radzieckim, Polską rad i in. By rozwiązać te problemy, potrzebny będzie zapewne zjazd ustawodawczy rad zjednoczonej Ukrainy. Lecz "założycielski" zjazd oznacza właśnie zjazd niepodległego państwa, które zamierza na nowo określić zarówno swój system wewnętrzny, jak i swoje stosunki międzynarodowe.

W pełni uzasadnione będzie założenie, że w razie zwycięstwa międzynarodowej rewolucji, tendencje zjednoczeniowe od razu bardzo zyskają na sile, i wszystkie republiki rad znajdą niezbędne formy powiązań i współpracy. Cel ten jednakże będzie osiągnięty jedynie pod warunkiem całkowitego zburzenia starych przymusowych powiązań i, co za tym idzie, starych granic; tylko pod warunkiem pełnej niepodległości każdej z umawiających się stron. By przyspieszyć i ułatwić ten proces, by umożliwić w przyszłości prawdziwie braterski sojusz narodów, przodujący robotnicy wielkorosyjscy już teraz powinni zrozumieć źródła ukraińskiego separatyzmu, jego siłę, jego historyczną zasadność, i powinni bez żadnych wykrętów oświadczyć narodowi ukraińskiemu, że gotowi są ze wszystkich sił poprzeć hasło niepodległości Ukrainy Radzieckiej we wspólnej walce z absolutystyczną biurokracją i imperializmem.

Drobnomieszczańscy ukraińscy nacjonaliści uznają słuszność hasła niepodległości Ukrainy, sprzeciwiają się jednak łączeniu tego hasła z proletariacką rewolucją . Chcą oni Ukrainy niepodległej, demokratycznej, a nie radzieckiej. Niecelowe byłoby tu szczegółowe omawianie tej kwestii, jako że dotyczy ona nie tylko samej Ukrainy, a ogólnej oceny całej naszej epoki i wielokrotnie była przez nas omawiana. Odnotujmy tylko najważniejsze stwierdzenia. Demokracja wyrodnieje i ginie nawet w swych starych metropoliach. Jedynie najbogatsze kolonialne imperia, bądź szczególnie uprzywilejowane kraje burżuazyjne utrzymują jeszcze obecnie demokrację, lecz i tam, co widoczne, ma się ku schyłkowi. Nie ma najmniejszych podstaw, by żywić nadzieję na to, że stosunkowo biedna i zacofana Ukraina zdoła stworzyć i utrzymać system demokracji. A i sama niepodległość Ukrainy w imperialistycznym otoczeniu nie byłaby długotrwała: przykład Czechosłowacji jest wystarczająco wymowny. Dopóki panują prawa imperializmu, losy małych i średnich narodów pozostają chwiejne i niepewne. Obalić imperializm może tylko rewolucja proletariacka. Główną częścią składową narodu ukraińskiego jest obecna Ukraina radziecka. Rozwój przemysłu powołał tu do życia potężny czysto ukraiński proletariat. Dane mu będzie kierownictwo narodu ukraińskiego w całej jego dalszej walce. Ukraiński proletariat chce wyrwać się z kleszczy biurokracji. Nie chce on jednak cofać się do tyłu, do burżuazyjnej demokracji. Hasło demokratycznej Ukrainy jest historycznie spóźnione. Nadaje się ono jedynie do zabaw burżuazyjnych inteligentów. Nie jednoczy ono mas. A bez mas nie sposób wyzwolić i zjednoczyć Ukrainy.

Krytyk nasz na każdym kroku powtarza pod naszym adresem słowo "centryzm"; cały artykuł został napisany - zgodnie z jego słowami - by zdemaskować jaskrawy przykład naszego "centryzmu". Ani razu jednak nie próbuje wykazać, na czym właściwie polega "centryzm" hasła niepodległej radzieckiej Ukrainy. A i nie byłoby to łatwe. Centryzm, to taka polityka, która będąc w istocie oportunistyczną , dąży do prezentowania się jako rewolucyjna w swej formie. Oportunizm polega na biernym przystosowywaniu się do klasy rządzącej, do jej systemu, do istniejącego stanu, w tym także oczywiście i do granic państwowych. Centryzm jest w pełni zgodny z ową podstawową cechą oportunizmu, lecz - przystosowując się do niezadowolonych robotników - przykrywa to radykalnymi komentarzami. Jeśli spojrzeć na to z punktu widzenia tej naukowej definicji, to okaże się, że w pełni centrystyczne jest stanowisko naszego nieszczęsnego krytyka. Dla niego punktem wyjścia, jako coś niezmiennego, są dane, przypadkowe (z punktu widzenia rozsądnej, rewolucyjnej polityki) granice, które rozczłonkowują narody na części. Międzynarodowa rewolucja, która jest dla niego zaklęciem fakira a nie żywą rzeczywistością , winna bezwzględnie przyjąć owe granice za punkt wyjścia. Dośrodkowe tendencje narodowe, które mogą trafić w łożysko reakcji, bądź w łożysko rewolucji, nie interesują go. Burzą one jego leniwy schemat administracyjny, zbudowany według zasady" "najpierw"" "potem". Walkę z biurokratycznym uciskiem o niepodległość narodową kwituje on rozważaniami o wyższości socjalistycznej jedności. Innymi słowy: jego polityka (jeśli scholastyczne komentarze na temat cudzej polityki można nazwać polityką) nosi najgorsze cechy centryzmu.

Sekciarz jest oportunistą , bojącym się samego siebie. Oportunizm (centryzm) w sekciarstwie początkowo jest zwinięty, jak delikatny pączek. Z biegiem czasu pączek rozwija się na jedną trzecią , do połowy i więcej. Mamy wówczas do czynienia z kuriozalną kombinacją sekciarstwa i centryzmu (Wereeken), sekciarstwa i oportunizmu niskiej próby (Sneevliet). Niekiedy zaś pączek gnije nie rozwiną wszy się (Oler). Jeśli się nie mylimy, właśnie Oler jest właśnie redaktorem "Marksisty".

30 lipca 1939 r.


Demokratyczni obszarnicy a niepodległość Ukrainy

W czasopiśmie Kiereńskiego "Nowaja Rossija" z 12 lipca 1939 r. poddany został swego rodzaju "krytyce" mój artykuł na temat niepodległości Ukrainy. Z socjalistycznego, naukowego, literackiego itp. punktu widzenia "Nowaja Rossija" nie budzi, rzecz jasna, żadnego zainteresowania. Ma wszakże jeden plus" pozwala zajrzeć w głowy rosyjskich średnio- i drobnomieszczańskich demokratów. Gdyby każdego z nich dobrze poskrobać, w każdym z pewnością znajdzie się obszarnika.

Gazeta oburza się na to, że w pełni i całkowicie popieram lud ukraiński w jego walce o niepodległość narodową i państwową . "Odłączenie radzieckiej Ukrainy od ZSRR bynajmniej L. Trockiego nie martwi". Całkiem słusznie! Jeśli zaś chodzi o panów demokratów, to perspektywa odłączenia Ukrainy nie tylko ich martwi, ale i głęboko oburza. Demokratyczne dążenie uciskanego narodu do wywalczenia sobie pełnej samodzielności nie może nie oburzać obszarników. "Problemu, jak wykorzysta tę rewolucję (narodową rewolucję ukraińską ) Hitler dla realizacji swych planów, Trocki nie porusza". Panowie z "Nowoj Rossii" uważają , że "odłączenie się Ukrainy doprowadzi do militarnego osłabienia ZSRR" i skłaniają się bardzo do wniosku, że polityka Trockiego służy Hitlerowi. Tego samego zdania jest Kreml. Wielkie umysły spotykają się - powiada francuskie przysłowie.

Przypuśćmy, że odłączenie się Ukrainy rzeczywiście osłabia ZSRR. Cóż jednak począć z demokratyczną zasadą samookreślenia narodów? Każde państwo, przemocą utrzymujące w swych granicach jakikolwiek naród, uważa, że jego odłączenie się osłabiłoby państwo ekonomicznie i militarnie. Hitler zaanektował Czechy i na poły zaanektował Słowację właśnie dlatego, że prowadzi to do militarnego umocnienia Niemiec. Czymże kryterium naszych demokratów różni się od kryterium Hitlera?

Naród czy Ukraińcy - na to pytanie demokraci z "Nowej Rossii", w ślad za sławetnym demokratą Milukowem, gotowi są zapewne odpowiedzieć, że Ukraińcy "tak w ogóle biorąc" chyba i są narodem, ale że trzeba też znać miarę... Innymi słowy" jeśli to i naród, to drugiego gatunku, tak że los Ukrainy winien być determinowany interesami Rosji, tj. wielkoruskiej większości. Oto i punkt widzenia szowinistycznych obszarników.

W opłakanych dniach Rewolucji Lutowej Rząd Tymczasowy bezwstydnie odmawiał Ukraińcom nie tylko niepodległości - tego jeszcze wówczas się nie domagali - ale i zwykłej autonomii. Panowie demokraci targowali się o narodowe prawa Ukrainy, jak handlarze końmi. Wówczas punktem wyjścia były dla nich wręcz i bezpośrednio interesy starych wielkoruskich "chaziajów", obszarniczego, burżuazyjnego i biurokratycznego typu. Obecnie dokonują przekładu owej wielkiej tradycji na język emigracji.

Z historycznie wyższego punktu widzenia, właśnie z punktu widzenia socjalistycznej rewolucji, całkiem możliwe byłoby podporządkowanie na pewien czas narodowych interesów Ukrainy interesom międzynarodowego proletariatu, gdyby okazały się one sprzeczne. Ale nie ma ani śladu takiej sprzeczności! Ukrainę dławi bonapartystyczna reakcja, ta sama, która dusi całe ZSRR i podkopuje jego obronność. Ukraiński ruch rewolucyjny, skierowany przeciwko bonapartystycznej biurokracji, jest bezpośrednim sojusznikiem międzynarodowego rewolucyjnego proletariatu.

Dalekowzroczni demokratyczni obszarnicy bardzo się niepokoją tym, że Hitler może wykorzystać w przyszłości narodową rewolucję ukraińską . Przymykają oczy na to, że Hitler już dziś wykorzystuje ucisk i podział narodu ukraińskiego. W odróżnieniu od panów demokratów mieńszewickiej i narodnickiej odmiany, dla nas bynajmniej punktem wyjścia nie jest teza, iż nie ma silniejszego zwierzęcia niż kot. Swą siłę Hitler w ogóle - zwłaszcza zaś w wypadku Ukrainy - czerpie nie z siebie samego, lecz z nędzy i rozkładu demokracji, z rozkładu Drugiej i Trzeciej Międzynarodówki, z głębokiej fali rozczarowania, upadku i apatii wśród mas. Zwycięski ruch rewolucyjny w jakimkolwiek kraju będzie sygnałem śmierci dla Hitlera. Narodoworewolucyjny ruch ukraiński jest częścią składową owej potężnej rewolucyjnej fali, która powstaje obecnie z molekuł pod korą tryumfującej reakcji. Oto dlaczego mówimy: Niech żyje niepodległa Ukraina radziecka!

Koyoacan, 5 sierpnia 1939 r.


Kwestia ukraińska

Kwestia ukraińska, o której wiele rządów i wielu "socjalistów" a nawet "komunistów" usiłowało zapomnieć lub złożyć na dno kufra historii, znów staje ze zdwojoną siłą na porządku dnia. Fakt, ostatnio przybrała na ostrości, jest jak najściślej związana zwłaszcza ze zwyrodnieniem Związku Radzieckiego i Kominternu, sukcesami faszyzmu i nadciąganiem nowej wojny imperialistycznej. Ukrainie, ukrzyżowanej pospołu przez cztery państwa, przypada w losach Europy takie samo miejsce, jak dawniej Polsce - z tą jednak różnicą , że stosunki międzynarodowe są teraz bardziej napięte, zaś tempo rozwoju wydarzeń przyspieszone. Kwestii ukraińskiej sądzone jest odegrać w najbliższej przyszłości rolę ogromną w życiu Europy. Nie na próżno Hitler tak hałaśliwie podniósł sprawę utworzenia "Wielkiej Ukrainy", i nie na próżno też, jak złodziej, w pośpiechu zdjął ją z porządku dziennego.

Druga Międzynarodówka, wyrażają ca interesy robotniczej biurokracji i arystokracji krajów imperialistycznych, zupełnie ignorowała kwestię ukraińską . Nawet jej lewe skrzydło nie zwracało na nią należytej uwagi. Wystarczy przypomnieć, że Róża Luksemburg, z jej jasnym umysłem i prawdziwie rewolucyjnym duchem, pozwoliła sobie głosić, iż kwestia ukraińska jest wymysłem garstki inteligentów. W oczach oficjalnych przywódców polskiej sekcji Kominternu kwestia ukraińska była nie tyle problemem rewolucyjnym, co przeszkodą . Stąd brały się ustawiczne oportunistyczne próby ucieczki przed tą kwestią , zlikwidowania jej, pomijania milczeniem, bądź odsuwania w bliżej nieokreśloną przyszłość.

Partia bolszewicka nie bez trudności, stopniowo, pod stałym naciskiem Lenina, przyswoiła sobie poprawne podejście do kwestii ukraińskiej. Lenin uważał, że prawo do samostanowienia, tj. do odłączenia się, jednakowo dotyczy Polaków i Ukraińców. Nie dzielił on narodów na arystokratyczne i pozostałe. Wszelką skłonność do przemilczania i odsuwania na bok problemu narodu uciskanego traktował on jako przejaw wielkorosyjskiego szowinizmu.

Po zdobyciu władzy, w łonie partii doszło do ostrej walki, gdy trzeba było rozwiązać liczne kwestie narodowe, odziedziczone po starej Rosji. Jako ludowy komisarz do spraw narodowości Stalin niezmiennie reprezentował tendencję najbardziej centralistyczną i biurokratyczną . Uwidoczniło się to zwłaszcza w kwestii Gruzji i Ukrainy. Korespondencja poświęcona tym sprawom nie została dotąd opublikowana. Mamy nadzieję, że uda się nam część z niej opublikować, z tym, że tylko niewielka jej część jest w naszych rękach. Z każdej linijki i propozycji Lenina dochodzi do głosu dążenie do wyjścia naprzeciw narodom, które były w przeszłości uciskane. W propozycjach i oświadczeniach Stalina przewijało się natomiast niezmiennie dążenie do centralizmu biurokratycznego. Dla zaspokojenia "potrzeb administracyjnych"" czytaj: "interesów biurokracji" nawet prawowite roszczenia narodów uciskanych traktowano jako przejaw drobnomieszczańskiego nacjonalizmu. Symptomy tego wszystkiego można było zauważyć już w latach 1922-23. Potem rozwinęło się to do potwornych rozmiarów i doprowadziło do całkowitego zdławienia wszelkiego niezależnego rozwoju narodowego ludów ZSRR.

Zgodnie z poglądami starej partii bolszewickiej, radziecka Ukraina miała stać się potężną osią , wokół której miały się zjednoczyć pozostałe części ukraińskiego narodu. W pierwszym okresie swego istnienia radziecka Ukraina miała bezsprzecznie potężną siłę przyciągania, także w dziedzinie narodowej, i pobudzała do walki robotników, chłopów oraz rewolucyjną inteligencję na Zachodniej Ukrainie, zniewolonej przez Polskę. Jednakże w latach reakcji termidoriańskiej sytuacja radzieckiej Ukrainy, a wraz z nią sposób, w jaki stawiano kwestię ukraińską w ogóle, uległy daleko idącym zmianom. Im większe były nadzieje, jakie wzbudzała, tym większe stało się rozczarowanie. Również na Wielkorusi biurokracja dławiła i grabiła lud. Lecz na Ukrainie sprawę pogłębiło unicestwienie narodowych nadziei. Nigdzie ograniczenia, czystki, represje i w ogóle wszelkie formy biurokratycznego rozboju nie przybrały tak zabójczego rozmachu, jak na Ukrainie, w toku walki z potężnymi, podskórnymi dążeniami mas ukraińskich do większej swobody i niezawisłości. Dla totalitarnej biurokracji radziecka Ukraina stała się administracyjną częścią większej całości gospodarczej i bazą wojskową ZSRR. Oczywiście, stalinowska biurokracja wznosi pomniki Szewczenki [1], ale tylko po to, by ich ciężarem przygnieść naród ukraiński i zmusić go, by w języku "Kobzara" [2] śpiewał hymny pochwalne na cześć kremlowskiej kliki złoczyńców.

Co się zaś tyczy ziem ukraińskich poza granicami ZSRR, to Kreml odnosi się dziś do nich tak, jak i do wszystkich uciskanych narodów, wszystkich kolonii i półkolonii" w swych międzynarodowych machinacjach służą mu one do handlu wymiennego z rządami imperialistycznymi. Na niedawnym XVIII Zjeździe "Partii" stalinowskiej Manuilski, jeden z najbardziej odrażających renegatów ukraińskiego komunizmu, oświadczył bez ogródek, że nie tylko ZSRR, ale i Komintern (który Stalin sam nazwał szulernią ) nie mają zamiaru domagać się wyzwolenia narodów ujarzmionych, jeśli ci, którzy je uciskają , nie są wrogami rządzącej moskiewskiej kliki. Stalin, Dymitrow i Manuilski gotowi są bronić dziś Indii, ale przed Japonią a nie przed Anglią . Gotowi są odstąpić na zawsze Zachodnią Ukrainę Polsce w zamian za porozumienia dyplomatyczne, które dziś wydają się dla biurokratów korzystne; od dawna już ich polityka nie wykracza poza koniunkturalne kombinacje.

Śladu nie pozostało z zaufania i sympatii, jakimi ongiś masy Zachodniej Ukrainy darzyły Kreml. Po najświeższej krwawej "czystce" na Ukrainie, nikt już za jej zachodnią granicą nie pragnie wejść w skład kremlowskiej satrapii, zwanej nadal radziecką Ukrainą . Masy robotnicze i chłopskie na Zachodniej Ukrainie, Bukowinie, Ukrainie Zakarpackiej, pogrążone są w głębokiej rozterce: dokąd się zwrócić? czego się domagać? W tej sytuacji, i to w sposób zupełnie naturalny, kierownictwo przechodzi w ręce najbardziej reakcyjnych klik ukraińskich, których "nacjonalizm" sprowadza się do tego, że usiłują sprzedać naród ukraiński - temu imperializmowi, to znów innemu - w zamian za obietnicę fikcyjnej niepodległości. Na tym tragicznym zamęcie buduje Hitler swą politykę w kwestii ukraińskiej. Powiedzieliśmy kiedyś, że gdyby nie Stalin (czyli fatalna polityka Kominternu w Niemczech), nie byłoby Hitlera. Teraz możemy do tego dodać: gdyby nie grabież radzieckiej Ukrainy przez stalinowską biurokrację, nie byłoby hitlerowskiej polityki wobec Ukrainy.

Nie będziemy w tym miejscu analizować motywów, które skłoniły Hitlera - przynajmniej chwilowo - do rezygnacji z hasła Wielkiej Ukrainy. Powodów należy z jednej strony szukać w oszukańczych manewrach niemieckiego imperializmu, z drugiej zaś w lęku przed wywołaniem złego ducha, któremu potem nie dadzą rady żadne egzorcyzmy. Hitler podarował Ukrainę Zakarpacką węgierskim katom. Uczynił to jeśli nie za otwartym przyzwoleniem Moskwy, to w każdym razie w przeświadczeniu, że udzieli ona na to zgody. To tak, jakby Hitler powiedział Stalinowi: "Gdybym się szykował do ataku na radziecką Ukrainę, to zachowałbym przecież Ukrainę Zakarpacką dla siebie". W odpowiedzi na to Stalin i XVIII Zjazd partii otwarcie biorą stronę Hitlera wobec ataków propagandowych "zachodnich demokracji". Hitler ma zamiar uderzyć na Ukrainę? Nic podobnego! Bić się z Hitlerem? Nie ma po temu najmniejszego powodu! Stalin uważa oczywiście przekazanie Ukrainy Karpackiej Węgrom za akt pokoju. Jednym słowem, mniejszości ukraińskie zamieszkujące kraje ościenne stały się dla Kremla monetą przetargową w jego międzynarodowych rozliczeniach.

IV Międzynarodówka musi jasno zdawać sobie sprawę z ogromnego znaczenia, jakie ma kwestia ukraińska dla losów nie tylko południowo-wschodniej i wschodniej Europy, ale Europy w ogóle. Mamy bowiem do czynienia z narodem, który dał dowody swej żywotności, którego liczebność jest równa ludności Francji i który zamieszkuje niezwykle bogate terytorium, co więcej, mające niezmiernie ogromne znaczenie strategiczne. Tak więc kwestia losu Ukrainy została z całą siłą postawiona. Potrzebne jest jasne i jednoznaczne hasło, odpowiadające nowej sytuacji. Moim zdaniem hasło takie może być obecnie jedno: Zjednoczona, wolna, niepodległa Ukraina robotniczo-chłopska pod władzą rad!

Program pozostaje w bezwzględnej sprzeczności przede wszystkim z interesami trzech państw imperialistycznych" Polski, Rumunii i Węgier. Tylko beznadziejni tępacy i pacyfistyczne durnie mogą mniemać, że Ukrainę da się wyzwolić i zjednoczyć za pomocą pokojowych środków dyplomatycznych, takiego czy innego referendum, rezolucji Ligi Narodów itd. Nie są od nich lepsi owi "nacjonaliści", którzy proponują , aby kwestię ukraińską rozwiązać przechodząc na służbę jednego imperializmu przeciwko innemu. Awanturnikom tym Hitler dał nieocenioną nauczkę, przekazując Ukrainę Karpacką (na jak długo?) Węgrom, którzy natychmiast wymordowali niemało ufnych Ukraińców. Dokąd wyjście z sytuacji zależy od siły militarnej państw imperialistycznych, zwycięstwo tego czy innego bloku państw może oznaczać jedynie nowy rozbiór Ukrainy i jeszcze brutalniejsze ujarzmienie ukraińskiego narodu. Program niepodległości dla Ukrainy w epoce imperializmu jest nierozerwalnie związany z programem proletariackiej rewolucji. Byłoby zbrodnią żywienie jakichkolwiek złudzeń, że może być inaczej.

Ależ niepodległość zjednoczonej Ukrainy oznaczałaby oderwanie się radzieckiej Ukrainy od ZSRR!" zawołają chórem "przyjaciele" Kremla. Odpowiemy im: a cóż w tym strasznego? Obce nam jest nabożne uwielbienie dla granic państwowych. Nie stoimy na stanowisku "jednej i niepodzielnej". Jak by nie było, nawet konstytucja ZSRR uznaje prawo do samostanowienia narodów, które wchodzą w jego skład, czyli prawo do oderwania się. Nawet obecna kremlowska oligarchia nie waży się więc negować tej zasady. Oczywiście, istnieje ona tylko na papierze. Najmniejsza próba postawienia otwarcie sprawy niepodległości Ukrainy oznaczałaby natychmiastową egzekucję pod zarzutem zdrady. Lecz właśnie ta ohydna dwoistość, jaką jest konstytucyjny zapis i bezwzględne prześladowanie wszelkiej wolnej myśli narodowej sprawia, że dla mas pracujących na Ukrainie w stopniu jeszcze większym niż na Wielkorusi władza Kremla kojarzy się z potwornym jarzmem. W obliczu takiej sytuacji wewnętrznej nie może być oczywiście mowy o dobrowolnym przyłączeniu się Zachodniej Ukrainy do ZSRR w jego obecnej postaci. Z tego względu zjednoczenie Ukrainy będzie możliwe dopiero wtedy, gdy Ukraina zwana "radziecką " wyzwoli się spod stalinowskiego buta. Tak więc i w tej kwestii bonapartystyczna klika będzie zbierała to, co posiała.

Ale to przecież oznacza militarne osłabienie ZSRR?" zawyją z przerażenia "przyjaciele" Kremla. Odpowiadamy im: ZSRR słabnie dlatego, że wszędzie narastają w tym państwie tendencje odśrodkowe, które rodzi bonapartystyczna dyktatura. W wypadku wojny nienawiść mas do panującej kliki, może doprowadzić do załamania się tego, co pozostało ze zdobyczy społecznych Października. źródło defetystycznych nastrojów znajduje się na Kremlu. Natomiast Ukraina niepodległa, rządzona przez rady, stanie się, choćby tylko z racji jej własnych interesów, potężną południowo-zachodnią ostoją ZSRR. Oddzielenie się Ukrainy nie oznaczałoby osłabienia więzi z masami ludzi pracy Wielkorusi, a jedynie osłabienie totalitarnego reżymu, który dławi zarówno Wielkoruś, jak i wszystkie inne ludy Związku Radzieckiego. Im szybciej się podkopie, rozchwieje, rozpędzi na cztery wiatry i zdławi obecną bonapartystyczną kastę, tym solidniejsza stanie się obrona republiki rad i tym pewniejsza będzie jej socjalistyczna przyszłość.

Jest rzeczą oczywistą , że później niepodległa Ukraina robotniczo-chłopska będzie mogła się przyłączyć do federacji republik radzieckich, ale dobrowolnie, na warunkach, jakie sama uzna za stosowne. To zaś z kolei zakłada rewolucyjne odrodzenie się ZSRR. Prawdziwe wyzwolenie narodu ukraińskiego jest nie do pomyślenia bez rewolucji lub szeregu rewolucji na Zachodzie, które powinny w końcu doprowadzić do powstania Socjalistycznych Stanów Zjednoczonych Europy. Niepodległa Ukraina będzie mogła przystąpić do tej federacji jako równoprawny kraj członkowski. Z kolei rewolucja proletariacka w Europie z odrażającego gmachu stalinowskiego bonapartyzmu nie pozostawi kamienia na kamieniu. W takim wypadku ścisły sojusz Radzieckich Stanów Zjednoczonych Europy i odrodzonego ZSRR stanie się nieuchronny i będzie niezmiernie korzystny dla kontynentu europejskiego i azjatyckiego; w tym oczywiście również dla Ukrainy. Lecz w tym miejscu przechodzimy do spraw o drugorzędnym czy nawet trzeciorzędnym znaczeniu. Sprawą o podstawowym znaczeniu jest rewolucyjne zabezpieczenie jedności i niepodległości Robotniczo-Chłopskiej Ukrainy w walce z jednej strony z imperializmem, z drugiej zaś - z moskiewskim bonapartyzmem.

Ukraina jest szczególnie bogata w doświadczenia fałszywych dróg walki o wyzwolenie narodowe. Wszystkiego tu już próbowano: była drobnomieszczańska Rada, był Skoropadski, Petlura, był "sojusz" z Hohenzollernami i kombinacje z Entantą . Kto po wszystkich tych doświadczeniach pokłada jeszcze nadzieje w jakimkolwiek odłamie ukraińskiej burżuazji, że stanie on na czele walki narodowowyzwoleńczej, ten jest politycznym trupem. Tylko ukraiński proletariat jest w stanie nie tylko rozwiązać to w swej najgłębszej istocie rewolucyjne zadanie, lecz wystąpić z inicjatywą rozwiązania tej kwestii. On i tylko on może skupić wokół siebie masy chłopskie i prawdziwie rewolucyjną narodową inteligencję.

Na początku minionej wojny imperialistycznej Ukraińcy Melenewśkyj ("Basok") i Skoropis-Jołtuchowśkyj [3] usiłowali oddać ukraiński ruch narodowy pod ochronę generała Hohenzollernów, Ludendorffa. Stroili te swoje usiłowania w lewicową frazeologię. Rewolucjoniści odrzucili tych panów jednym kopniakiem. Tak też rewolucjoniści powinni postępować w przyszłości. Nadciągają ca wojna stworzy sprzyjającą atmosferę dla wszelkiego rodzaju awanturników, poszukiwaczy cudów i złotego runa. Panów tych, nadzwyczaj lubiących grzać sobie ręce przy piecyku kwestii narodowej, nie wolno dopuszczać do ruchu robotniczego nawet na odległość armatniego strzału. Żadnego kompromisu z imperializmem - ani faszystowskim, ani demokratycznym! Żadnych ustępstw wobec ukraińskich nacjonalistów" ani klerykalno-reakcyjnych, ani liberalno-pacyfistycznych! Żadnych "frontów ludowych"! Całkowita niezależność partii proletariackiej jako straży przedniej mas pracujących!

Taka moim zdaniem powinna być prawidłowa polityka w kwestii ukraińskiej. Wypowiadam się tu w moim własnym imieniu. Sprawę należy poddać pod międzynarodową dyskusję. Pierwsze miejsce w tej dyskusji powinno przypaść rewolucyjnym marksistom ukraińskim. Do ich głosów odniesiemy się z jak największą uwagą . Niech się jednak pospieszą . Czasu pozostało niewiele!

22 kwietnia 1939 r.


Niektórzy głupcy i snobi oskarżają mnie, że do głoszenia przerażających przepowiedni popycha mnie "nienawiść" do Stalina. Tak jakby ludzie poważni mogli się powodować osobistymi uczuciami w sprawach o znaczeniu historycznym! Niepodważalne fakty dowodzą , że rzeczywistość jest gorsza od wszelkich moich przepowiedni. Wkraczają c na terytorium Polski wojska radzieckie wiedziały z góry, w jakim punkcie spotkają się - nie jak z przeciwnikiem, lecz jak z sojusznikiem - z wojskami Hitlera. Operacja ta została przewidziana w zasadniczych aspektach w tajnych klauzulach paktu niemiecko-radzieckiego; sztaby generalne obu krajów miały ze sobą ściśle współpracować; stalinowska inwazja jest niczym innym, jak symetrycznym dodatkiem do operacji hitlerowskiej. Takie są fakty.

Jeszcze do niedawna Kreml, starają c się pozyskać przyjaźń Warszawy (w tym wypadku po to, by ją oszukać) stwierdzał, że hasło samostanowienia Zachodniej Ukrainy (Wschodniej Galicji) jest zbrodnicze. Czystki i egzekucje na radzieckiej Ukrainie były głównie spowodowane tym, że ukraińscy rewolucjoniści wbrew woli Moskwy dążyli do wyzwolenia Galicji spod polskiego ucisku. Teraz Kreml przykrywa interwencję w Polsce pełną skruchy troską o "wyzwolenie" i "zjednoczenie" ziem narodu ukraińskiego i białoruskiego. W rzeczywistości radziecka Ukraina skuta jest łańcuchami przez moskiewską biurokrację w sposób bardziej bezlitosny niż jakakolwiek inna część Związku Radzieckiego. Dążenie narodu ukraińskiego, żyjącego pod różnymi zaborami, do wyzwolenia się i niepodległości jest w pełni uprawnione i bardzo mocne. Dążenie to jednak wymierzone jest również przeciw Kremlowi. Jeśli jego inwazja osią gnie swój cel, to naród ukraiński zostanie "zjednoczony", ale nie w narodowej wolności, lecz w biurokratycznym zniewoleniu. Co więcej, nie ma ani jednego uczciwego człowieka, który by poparł "wyzwolenie" 8 milionów Ukraińców i Białorusinów za cenę zniewolenia 33 milionów Polaków! Nawet jeśli Kreml w końcu przeprowadzi plebiscyt w okupowanej Galicji na wzór goebbelsowski, to i tak nikogo nie wprowadzi w błąd. Bo nie chodzi tu o wyzwolenie uciskanego narodu, lecz o rozszerzenie terytorium, na którym można by uprawiać biurokratyczny ucisk i pasożytnictwo.

Prasa hitlerowska w pełni aprobuje "zjednoczenie" i "wyzwolenie" narodu ukraińskiego przez drapieżny Kreml. W ten bowiem sposób Hitler osiąga dwa cele: po pierwsze, wciąga Związek Radziecki w swoją wojskową orbitę, po drugie zaś czyni wstępne przygotowania do wcielenia w życie swego programu Wielkiej Ukrainy. Polityka Hitlera polega na ustanawianiu ostatecznego ładu, sprzyjającego jego kolejnym podbojom, potem tworzeniu drogą każdego nowego podboju nowego systemu "przyjaźni". Na obecnym etapie Hitler przekazuje Wielką Ukrainę w tymczasowy depozyt swemu przyjacielowi Stalinowi. Na następnym etapie postawi pytanie, kto ma być właścicielem tej Ukrainy" Stalin czy on, Hitler.

18 września 1939 r.


Przypisy

[1] Taras Szewczenko (1814-1861), poeta ukraiński, uważany za ojca nowożytnego ukraińskiego ruchu narodowego.

[2] "Kobzar"" tytuł wydanego w 1940 r. tomiku romantycznej poezji ukraińskiej, którą T. Szewczenko rozpoczął swą działalność literacką.

[3] Marijan Mełenewśkyj (ps. "Basok", Ołeksandr. Skoropis-Jołtuchowskyj" działacze "Spiłki" (ukraińskiego związku socjaldemokratycznego), która była afiliowana przy socjaldemokracji rosyjskiej (RSDRP), współtwórcy w sierpniu 1914 we Lwowie organizacji "Sojuz Oswobożdenija Ukrainy" (Związek Wyzwolenia Ukrainy). SOU jawnie głosił poparcie dla bloku austriacko-niemieckiego, oderwanie Ukrainy od Rosji i utworzenie niepodległego państwa ukraińskiego pod protektoratem Austro-Węgier i Niemiec. Jego członkowie stali się niebawem płatnymi współpracownikami rządu austriackiego. Działacze SOU usiłowali uzasadnić swoje przejście na służbę austro-węgierskich kół wojskowych z pozycji "lewicowych", koniecznością walki o militarną klęskę caratu przy pomocy mocarstw centralnych. Mełenśkyj zwrócił się w grudniu 1914 r. do Lenina z propozycją współpracy na tej płaszczyźnie, co Lenin kategorycznie odrzucił.


Powrót do spisu prac L. D. Trockiego

Powrót do strony głównej Polskiej Sekcji MIA