L. Trocki.

W dwunastą rocznicę Października


Napisane: Konstantynopol, 17 października 1929
Po raz pierwszy opublikowane: Biuletyn Opozycji (bolszewików-leninowców) Nr 7
Źródło: http://www.magister.msk.ru/library/trotsky/trotm235.htm
Tłumaczenie: Cezary
Adaptacja: Wojtek - Polska Sekcja MIA - listopad 2002


Dwunasta rocznica zastała Republikę Rad w takim stanie, że bardzo wielkie sukcesy łączą się z bardzo wielkimi trudnościami, przy czym jednocześnie rosną i jedne, i drugie. Na tym polega główna cecha sytuacji i jej główna zagadka.

Przemysł dokonywał i dokonuje osiągnięć niebywałych pod kątem widzenia skali kapitalistycznej. Znacznie mniej znaczące, ale jednak niewątpliwe sukcesy odniosło w ostatnich latach i rolnictwo. Równocześnie obserwujemy zupełnie paradoksalne zjawisko: na rynku panuje straszny głód towarów, który pomimo sukcesów gospodarki ciągnie się latami, osiągając w pewnych okresach stadium skrajnego zaostrzenia się. Nie starcza najpotrzebniejszych towarów przemysłowych, mimo dynamicznego wzrostu przemysłu. Ale szczególnie ostrego, po prostu nie do zniesienia, charakteru nabiera niedostatek produktów rolnych, mimo przeważnie chłopskiego charakteru kraju.

Co oznaczają te sprzeczności? Mają one przyczyny dwojakiego rodzaju.

Główne przyczyny mają swoje korzenie w obiektywnej sytuacji gospodarczo zacofanego kraju, który wskutek dialektyki historycznej pierwszy został zmuszony zastosować dyktaturę proletariatu i budownictwo socjalistyczne. Drugi rodzaj przyczyn ma korzenie w błędnej polityce kierownictwa, poddającego się wpływom drobnej burżuazji, prowadzącego politykę koniunkturalną, niezdolnego do zrozumienia sytuacji na czas i najbardziej racjonalnego wykorzystania i gospodarczych, i politycznych rezerw dyktatury.

Państwo radzieckie nie spłaca odsetek za stare długi. Nie musi, czy prawie nie musi, utrzymywać szlachty, bankierów, fabrykantów i innych. Te dwie okoliczności, szczególnie druga, same przez się zaoszczędzają wielkie fundusze dla uprzemysłowienia kraju.

Zjednoczenie przemysłu i transportu w rękach jednego gospodarza - państwa robotniczego, ten niezbędny warunek gospodarki planowej, otworzyło niewyczerpane możliwości celowego stosowania sił i środków, to znaczy i przyspieszenia wzrostu gospodarczego kraju.

Takie gigantyczne są aktywa przewrotu październikowego. Pasywami - nie samej rewolucji, lecz tych warunków, w jakich się dokonywała - są niski stopień rozwoju kapitalistycznego carskiej Rosji, rozdrobniony i skrajnie zacofany charakter gospodarstw chłopskich, zacofanie kulturalne mas ludowych, wreszcie sytuacja izolacji Republiki Radzieckiej, okrążonej przez znacznie bogatszy i potężniejszy świat kapitalistyczny.

Niezbędność corocznego wydawania setek milionów rubli na armię i flotę jest najbardziej bezpośrednim i jawnym rezultatem wrogiego kapitalistycznego okrążenia.

Innym jego następstwem jest monopol handlu zagranicznego, który równie stanowczo jest narzucany Republice Radzieckiej, jak i armia z flotą. Zniesienie czy chociażby osłabienie monopolu handlu zagranicznego (Stalin próbował to zrobić pod wpływem Sokolnikowa pod koniec 1922 roku) oznaczałoby nie tylko powrót Rosji na drogę kapitalizmu, ale i przekształcenie jej w kraj półkolonialny. Ale nie wolno zapominać, że monopol handlu zagranicznego oznacza mechaniczne wykluczenie Rosji z tego międzynarodowego podziału pracy, na którego podstawie dokonywał się jej rozwój kapitalistyczny. Bezpośrednim skutkiem tego było - przy ogólnym wzroście gospodarczym - nadzwyczajne zmniejszenie handlu zagranicznego. Szybki wzrost środków, idących na uprzemysłowienie, jest dlatego wywołany, w znacznym stopniu, niezbędnością produkowania przez samą Republikę Radziecką wszystkiego tego, co Rosja burżuazyjna na korzystniejszych warunkach dostawała z zagranicy. Gdyby istniał reżim socjalistyczny w innych krajach, to monopol handlu zagranicznego, rozumie się, byłby niepotrzebny, i ZSRR dostawałby brakujące produkty z bardziej przodujących krajów na warunkach nieporównywalnie lepszych, niż dostawała je Rosja burżuazyjna. Ale w obecnej sytuacji monopol handlu zagranicznego, absolutnie niezbędny dla osłony socjalistycznych podstaw gospodarki, wymaga gigantycznych inwestycji w przemysł, po prostu dla przetrwania kraju. Stąd się bierze, przy wysokiej stopie ogólnego wzrostu przemysłu, chroniczny niedostatek przemysłowych wyrobów gotowych.

Rozdrobniony charakter gospodarki chłopskiej, odziedziczony po starym reżimie, został jeszcze nasilony przez przewrót październikowy, ponieważ jego pierwszym hasłem była demokratyczna rewolucja agrarna.

Rozdrobnienie rolnictwa byłoby poważnym utrudnieniem socjalistycznej przebudowy rolnictwa Rosji nawet w tym wypadku, gdyby proletariat był już przy władzy w bardziej przodujących krajach. Trudności te są więc wielokrotnie większe teraz, kiedy kraj Rewolucji Październikowej jest zupełnie pozostawiony swemu losowi. Zresztą ekstremalnie powolne tempo socjalistycznej przebudowy wsi prowadzi z kolei do dalszego rozdrobnienia gospodarki chłopskiej, to znaczy i nasileniu jej charakteru konsumpcyjnego. To jedna z przyczyn niedostatku produktów rolnych.

Nie mniejsze znaczenie mają wysokie ceny produktów przemysłowych. Tymi cenami przemysł musi okupować swoje przejście od zacofanych do wyższych form technicznych i równocześnie zapewniać wciąż nowe i nowe nakłady na takie gałęzie przemysłu, które stały się niezbędne wskutek reżimu monopolu handlu zagranicznego. Innymi słowy: wieś płaci duży podatek na przemysł socjalistyczny.

Chłopstwo ściśle odróżnia dokonanie przez bolszewików demokratycznej rewolucji agrarnej i położenie przez nich fundamentu pod rewolucję socjalistyczną. Przejście w ręce chłopów ziemi obszarniczej i państwowej - przewrót demokratyczny - przyniosło im, dzięki uwolnieniu od obowiązku płacenia renty gruntowej, około pół miliarda rubli oszczędności. Lecz chłopi płacą, wskutek nożyc cen, znacznie większe sumy przemysłowi państwowemu. W ten sposób bilans dwóch rewolucji, demokratycznej i proletariackiej, połączonych w Październiku, wypada dla chłopstwa ciągle jeszcze na minus, i to na setki milionów rubli. To jest niewątpliwy i przy tym najważniejszy fakt dla oceny nie tylko gospodarczej, ale i politycznej sytuacji w kraju. Temu faktowi trzeba umieć spojrzeć w oczy. On legł u podstaw napiętych stosunków między chłopstwem a rządem radzieckim.

Spowolniony wzrost gospodarki chłopskiej, dalsze jej rozdrobnienie, nożyce cen produktów rolniczych i przemysłowych - słowem, trudności gospodarcze na wsi stwarzają pomyślne warunki dla wzrostu kułactwa i dla zdobywania przez nie na wsi wpływu nieproporcjonalnie wielkiego w zestawieniu z jego liczebnością i ze znajdującymi się w jego rękach środkami materialnymi. Nadwyżki zboża, które mają głównie wiejscy bogacze, obracają się w zniewolenie wiejskiej biedoty, w sprzedaż spekulacyjną dla elementów drobnoburżuazyjnych w mieście, i wyłączają się tym sposobem z obrotu państwowego. Zboża brakuje nie tylko na eksport, ale i na potrzeby wewnętrzne. Ekstremalnie zredukowane rozmiary eksportu prowadzą do niezbędności nie tylko zupełnej rezygnacji z importu wyrobów gotowych, ale i ekstremalnej redukcji importu maszyn i surowców przemysłowych, co z kolei zmusza do okupywania każdego kroku uprzemysłowienia nadzwyczajnym napięciem środków ekonomicznych.

Takie jest zasadnicze wyjaśnienie tego, dlaczego przy ogólnym wzroście gospodarki i przy nadzwyczaj szybkim tempie uprzemysłowienia Republika Radziecka nie może zlikwidować kolejek - i to jest najjaskrawszy argument przeciw teorii socjalizmu w jednym kraju.

Lecz kolejki są argumentem także przeciw oficjalnej praktyce gospodarczej. Tu od obiektywnych przyczyn przechodzimy do subiektywnych, to jest przede wszystkim do polityki kierownictwa. Niewątpliwe jest to, że nawet najwłaściwsze i najbardziej dalekowzroczne kierownictwo nie mogłoby doprowadzić ZSRR do zbudowania socjalizmu w ramach narodowych, odgrodzonych od gospodarki światowej monopolem handlu zagranicznego. Gdyby rewolucja proletariacka w przodujących krajach kapitalistycznych odwlekła się o dziesięciolecia, to dyktatura proletariatu w Kraju Rad niewątpliwie padłaby ofiarą sprzeczności ekonomicznych - albo ich samych, albo w połączeniu z interwencją wojskową. W przekładzie na język polityki oznacza to: los Republiki Radzieckiej w wyżej wymienionych warunkach zależy tak od wewnętrznego kierownictwa gospodarczego, jak i od kierowania walką rewolucyjną międzynarodowego proletariatu. W ostatecznym rachunku decyduje właśnie ten ostatni czynnik.

Właściwe kierownictwo gospodarcze w ZSRR oznacza takie wykorzystanie rezerw i możliwości, przy którym socjalistycznemu marszowi naprzód towarzyszy prawdziwa i odczuwalna poprawa sytuacji mas pracujących. Chodzi teraz praktycznie zupełnie nie o to, żeby "przegonić" całą gospodarkę światową - to czysta fantazja - lecz o to, żeby umocnić przemysłowe podstawy dyktatury proletariatu i polepszyć sytuację ludzi pracy, umacniając polityczną przesłankę dyktatury, to jest sojusz proletariatu z nieeksploatatorskim chłopstwem.

Prawidłowa polityka w ZSRR musi najbardziej jak się tylko da przedłużać istnienie dyktatury proletariatu w warunkach izolacji. Prawidłowa polityka Kominternu musi najbardziej jak się tylko da przybliżać zwycięstwo proletariatu w przodujących krajach. W określonym punkcie te dwie linie muszą się przeciąć. Tylko pod tym warunkiem obecny pełen sprzeczności reżim radziecki uzyska możliwość - bez termidora, kontr-rewolucyj i nowych rewolucji - rozwinąć się w społeczeństwo socjalistyczne z rozszerzającą się bazą, która w ostatecznym rachunku musi ogarnąć całą kulę ziemską.

Czas, który jest bardzo ważnym czynnikiem polityki w ogóle - ma decydujący charakter, jeśli chodzi o los ZSRR. Zresztą obecne kierownictwo poczynając od 1923 roku robiło wszystko, by czas tracić. Lata 1923-1925 mijały w walce przeciw tak zwanemu "superuprzemysłowieniu", przez którą rozumiano żądanie opozycji, by przyspieszyć tempo rozwoju przemysłowego, w walce przeciw podstawom planowania i w ogóle przeciw prognozom ekonomicznym. Przyspieszenie tempa uprzemysłowienia dokonywało się bezplanowo, skokowo, łamiąc sobie nogi w biegu, co nadzwyczaj powiększało wydatki na inwestycje budowlane i kładło się ciężarem na sytuacji mas pracujących. Opracowania planu pięcioletniego opozycja domagała się sześć lat temu. Wtedy to żądanie zostało wyśmiane, zupełnie jak przez jakiegoś drobnego gospodarza, który boi się wielkich zadań i wielkich perspektyw. Nazywaliśmy to mieńszewizmem w gospodarce. Jeszcze w kwietniu 1928 r. Stalin twierdził na przykład, że dnieprzańska elektrownia wodna jest nam tak potrzebna, jak rolnikowi gramofon, i równocześnie wprost zaprzeczał zależności tempa naszego rozwoju gospodarczego od rozwoju światowego.

Plan pięcioletni ujrzał światło dzienne z pięcioletnim opóźnieniem. Pomyłki, przeróbki i poprawki ostatnich lat następowały poza ogólnym planem, i już choćby tylko dlatego kierownictwo niewiele się z tego nauczyło. Nie można tu nie przypomnieć, że pierwszy szkic planu pięcioletniego, przygotowany w 1928 roku, był w pełni przeniknięty duchem drobiazgowości, minimalizmu, tchórzostwa gospodarczego. Projekt ten został poddany bezlitosnej krytyce w "Platformie Opozycji". Dopiero pod naciskiem naszej krytyki, która była oparta na żywych potrzebach rozwoju gospodarczego, plan pięcioletni został w ciągu roku przebudowany od początku do końca. Wszystkie argumenty przeciw "superuprzemysłowieniu" zostały znienacka odrzucone. Aparat, który pracował przez kilka lat w duchu mieńszewizmu gospodarczego, otrzymał rozkaz, by uznać za herezję wszystko to, co wczoraj uważano za pismo święte, i na odwrót, nadać oficjalną sankcję tym liczbom, które wczoraj uważano za przejaw herezji "trockizmu". Aparat - i komuniści, i specjaliści - był do tego zadania zupełnie nie przygotowany: był wychowywany we wprost przeciwnym duchu. Pierwsze usiłowania sprzeciwu czy nieśmiałe domaganie się wyjaśnień spotkały się od razu z surową karą. No bo jakże inaczej? Dopuścić do wyjaśnień - to oznaczałoby ujawnić, że kierownictwo pod względem ideowym zbankrutowało, straciwszy wszystkie swoje przesłanki teoretyczne. Aparat milcząc podporządkował się i tym razem. Kierownikowi prac nad planem przypisuje się takie sformułowanie: "lepiej stać (tzn. obstawać) przy wysokim tempie rozwoju, niż siedzieć (w więzieniu) przy niskim".

Jeśli nowy plan wypracowywano pod groźbą kija, to nietrudno sobie wyobrazić, jaki opór będzie on napotykał przy jego wprowadzaniu ze strony tego samego aparatu, którego dziewięćdziesiąt procent składu jest bardziej na prawo niż cała oficjalna prawica. Tymczasem na skrzydło lewicowe, z którego Platformy ściągnięte zostały podstawowe idee nowego planu pięcioletniego, nadal spada grad represji i oszczerstw. Aparat żyje w oczekiwaniu nowych zmian i zwrotów, nie decydując się nawet na wezwanie na pomoc sojuszników z biedoty wiejskiej. Partia stawiana jest za każdym razem przed faktem dokonanym. Aparat jej nie wierzy i boi się jej. W tych warunkach nikt nie widzi w nowej pięciolatce wyrazu przemyślanego i choć trochę zabezpieczonego kursu lewicowego. Nikt oprócz gromadki kapitulantów.

To samo trzeba powiedzieć w sprawie polityki Kominternu. Od sojuszu z Czang Kaj-szekiem, od teorii "koalicji czterech klas", od hasła partii robotniczo-chłopskich, od przyjaźni z juntą, która utopiła we krwi strajk powszechny - Komintern w ciągu 24 godzin przeszedł do hasła: żadnych porozumień z reformistami, walka przeciw socjalfaszyzmowi, o panowanie nad ulicą. Te nowe zygzaki są oparte na teorii "trzeciego okresu", jakby specjalnie wymyślonej dla siania złudzeń, wzniecania awantur i przygotowania nowego, kolejnego zwrotu - w prawo.

W ten sposób dwunasta rocznica Rewolucji Październikowej zastaje i Republikę Radziecką, i Międzynarodówkę pośród bardzo wielkich trudności i sprzeczności, które przez negację negacji dowodzą prawdziwości marksistowskiej teorii rewolucji socjalistycznej. Lenin i ja wchodziliśmy w Rewolucję Październikową z głębokim przekonaniem o tym, że przewrót w Rosji nie może mieć samodzielnego, skończonego charakteru. Uważaliśmy, że jest on jedynie pierwszym ogniwem rewolucji światowej. przy czym los tego ogniwa zależy od losu całego łańcucha. I dziś podzielam ten pogląd. Sukcesy budownictwa socjalistycznego rosną wraz z jego sprzecznościami i zostaną nieuchronnie przez te sprzeczności pochłonięte, jeśli Republika Radziecka nie zostanie wsparta w przyszłości dalszymi sukcesami rewolucji światowej.

Wykluczenie z partii i srogie prześladowania rewolucyjnego skrzydła w Republice Radzieckiej są jaskrawym politycznym wyrazem sprzeczności izolowanej rewolucji proletariackiej w zacofanym kraju. Fakt że Biesiedowscy - a jest ich niezliczona ilość - najpierw wykluczają Rakowskich, a potem przechodzą przy nadarzającej się okazji do białych, jakkolwiek jest paradoksalny, jest mimo to regułą.

Spinoza uczył, żeby: "nie śmiać się, nie płakać, lecz rozumieć". Rozumieć, żeby dalej walczyć w obronie Rewolucji Październikowej.

Trzynasty rok będzie rokiem zaostrzenia się sprzeczności. Pozbawiona siły i zduszona partia może zostać przez nie zaskoczona. Przy pierwszej dużej trudności wszelkiego rodzaju Biesiedowscy podniosą głowę. Centrystowski aparat pokaże, że jest aparatem i - niczym więcej. Proletariackiemu jądru potrzebne będzie kierownictwo. Będzie je mogła mu dać tylko zahartowana w walce lewica komunistyczna.

Spotykamy trzynasty rok na zesłaniu, w więzieniach, na wygnaniu, ale spotykamy go bez najmniejszego pesymizmu.

Zasada dyktatury proletariatu weszła na trwałe do historii. Wykazała ona gigantyczną potęgę młodej rewolucyjnej klasy, kierowanej przez partię, która wie czego chce, i umie uzgadniać swoją wolę z przebiegiem obiektywnego rozwoju.

Te 12 lat wykazało, że klasa robotnicza nawet zacofanego kraju nie tylko może obejść się bez bankiera, obszarnika i kapitalisty, ale i zdolna jest zapewnić przemysłowi znacznie szybszy rozwój, niż znał on za panowania wyzyskiwaczy.

Te 12 lat wykazało, że scentralizowana gospodarka planowa ma niezmierzoną przewagę nad kapitalistyczną anarchią, choćby reprezentowaną przez potężne trusty, walczące między sobą.

Wszystkie te osiągnięcia, wszystkie te przykłady wszystkie te lekcje są niewzruszone. Weszły one w świadomość światowej klasy robotniczej na zawsze.

Za nic nie wyrażamy skruchy i niczego się nie wyrzekamy. Żyjemy tymi ideami i nastrojami, jakie nieśliśmy w sobie w dni Października 1917 roku. Poprzez przejściowe trudności patrzymy naprzód. Jakiekolwiek byłyby źródła rzeki, płynie ona ku oceanowi.


Powrót do spisu prac Trockiego

Powrót do strony głównej Polskiej Sekcji MIA