Lew Trocki

O pesymizmie, optymizmie, XX stuleciu i wielu innych sprawach

Dum spiro, spero! (Póki oddycham – zachowuję nadzieję!)

Gdybym był prawdziwym, patentowanym uczonym i gdybym postanowił napisać monografię o pesymizmie i optymizmie, rzecz jasna zacząłbym od klasyfikacji. Przydaje to pracy niezbędnej powagi, co wyklucza częsty brak treści… Ale jako że nie jestem uczonym a tylko „człek postronny” i nie piszę monografii, lecz „listy”, to… Mimo wszystko zacznę od klasyfikacji: doprawdy, cóż za poniżenie samego siebie!…

Klasyfikacja, którą pozwalam sobie zaproponować wam, zawiera w swej istocie rozgraniczenie optymizmu i pesymizmu pod względem ich stosunku do zasad sakramentalnej triady – Przeszłości, Teraźniejszości, Przyszłości. I optymizm i pesymizm, nie bacząc na swą logiczną przeciwstawność, psychologicznie zawsze istnieją w jednej i tej samej postaci, kierunku, klasie: gdy optymizm kieruje się na jeden z elementów trójcy, pesymizm skupia się na innym. Możliwe tu jest kilka kombinacji, kilka podstawowych typów, które mają głęboki społeczny sens. Zatrzymamy się na nich i, na początek, na typie optymisty przeszłości.

Wzrokiem pełnym gniewu, nienawiści i zaciętości, obserwuje on, jak „na podobieństwo eksplodującej kloaki fala niskich pobudek zalewa ulice i place”, jak „najbezwstydniejsze zniewagi bezczeszczą jego świątynię”… Próbuje wybuchnąć satanicznym śmiechem, gdy „słyszy zbiorowy zgiełk koniuchów wielkiego zwierzęcia – czerni” – na próżno! Śmiech jego brzmi boleśnie nie nieprzekonująco… Wtedy to, pełen żalu, z czułą miłością kieruje swe spojrzenie ku przeszłości, w której lubuje się łagodnym zarysem „cichych radości pańszczyźnianego bytu”.

To – najnędzniejszy typ obywatelskiej ideologii. Jej przedstawiciel – Taine [1]. Jej symbol – bezzębny czerep z ziejącymi oczodołami. Bezapelacyjny sąd historii skazał go na pozbawienie wszelkich praw do przyszłości…

Typ drugi, optymista współczesności, nie często zagląda w przeszłość i niezbyt zajmuje go przyszłość: w całości, ze wszystkimi swymi marzeniami i nadziejami, pragnieniami i obawami, nie wychodzi poza granice współczesności. Jest on ucieleśnieniem obywatelskiego samozadowolenia, mieszczańskiej tępoty i ograniczoności. On to właśnie ustami doktora Panglossa [2] twierdził, że nasz świat jest najlepszym ze światów. On to właśnie w niemieckim Reichstagu ćwierć wieku temu chichotał soczyście, odrzuciwszy w tył swą tępą głowę i kołysząc otłuszczonym brzuchem, gdy samotny „marzyciel”-deputowany biczował natchnionym słowem ten najlepszy ze światów…

W końcu trzeci typ, którego polecamy wzmożonej uwadze czytelnika, nie związany z przeszłością ani antypatiami, ani sympatiami: przeszłość interesuje go o tyle tylko, o ile z niej zrodziła się teraźniejszość, a teraźniejszość – o tyle, o ile daje ona punkty oparcia dla sił tworzących przyszłość. A ta przyszłość – o! ona to w pełni zawładnęła jego sympatie, jego nadzieje, jego zamiary… Ten trzeci typ może być scharakteryzowany jako pesymista współczesności i optymista przyszłości.

Takie są trzy główne typy. Wraz z nimi dla dopełnienia obrazu należy postawić jeszcze absolutnego [3] optymistę i absolutnego pesymistę.

Pierwszy – zazwyczaj łączy optymizm z mistycyzmem: nie ma niczego bardziej wygodnego, niż złożyć odpowiedzialność za bieg spraw ziemskich na siły nadnaturalne, zdać się w pełni na ich przychylność i, skrzyżowawszy ręce na piersiach, rozmyślać o tym, że „nie od nas ten świat się zaczął, nie na nas się skończy”… Do tej kategorii należy nieboszczyk W. Sołowiew [4].

Absolutny pesymista – duch przeczenia, duch wątpienia, produkt ciężkich historycznych momentów, kiedy przyszłość – nie jest jasna a teraźniejszość – „ni to pustka, ni to ciemność”, kiedy społeczne dysharmonie sięgają najwyższego napięcia… Pesymizm ten może stworzyć filozofa, lirycznego poetę (Schopenhauer [5], Leopardi [6]), nie stworzy jednak obywatela-bojownika. Les extremites se touchent (skrajności się przyciągają). Dwa ostatnie typy, najwidoczniej absolutnie przeciwstawne, zgodne są w jednym, nader ważnym punkcie: oba są bierne.

Co innego optymista przyszłości. Ten – to sama aktywność. Jego pesymizm i jego optymizm nie stanowią „zwei Seelen in einer Brust”, dwóch duszy walczących ze sobą i przyzwalających, by padł łupem refleksji (Faust, Hamlet). Nie, złączeni są w nim w harmonijną całość – optymizm przyszłości wtedy tylko służy jako imperatyw wysoce idealistycznej obywatelskiej aktywności, gdy jego korzenie żywią się pesymizmem dnia dzisiejszego…

Rzeczywistość nie tylko śmiała się z optymizmu przyszłości soczystym śmiechem, lecz poddawała go także wstrząsającym próbom. On to właśnie podczas przesłuchania przenajświętszej inkwizycji, pełen wiary w triumf prawdy zakrzyknął: E pur si muove! (A jednak się kręci!). Jego to „łagodnie i bez przelewu krwi” spalono 17 lutego 1600 r. w Rzymie, na Campo dei Fiori a on, jak Feniks, odrodził się z popiołów i, po dawnemu namiętny, pełen wiary i walczący, pewną ręką pukał do bram historii. Własną piersią wywalczył sobie prawo do odkrywania praw rządzących ruchem świateł niebieskich, lecz gdy oderwał swój zachłanny wzrok od kosmicznej przestrzeni i przeniósł go na ziemię, na ową „żałosną grudkę brudu”, i zaczął poszukiwać praw, które rządzą ruchem społeczeństw ludzkich – zbiorowy Torquemada [7] jeszcze nie raz zajął się nim ze szczególną uwagą. E pur si muove! po dawnemu odpowiadał on Torquemadzie, pełen wiary i człowiek czynu, człowiek czynu pełen wiary…

Z jednej strony optymiście przyszłości przeciwstawiany jest filister. Silny swą masą i dziewictwem swej pospolitości, w pełnym rynsztunku doświadczenia, które nie wykracza poza ramy lady sklepowej, stołu kancelaryjnego i podwójnego łóżka, sceptycznie kiwa głową i osądza „idealistycznego marzyciela” pseudo realistycznym twierdzeniem: „Nic nowego pod księżycem; świat – to wieczna powtórka z przeszłości”…

Z drugiej strony naprzeciw tegoż optymisty powstaje dyplomowany kapłan nauk przyrodniczych, które dokonały największych podbojów w dziewiętnastym stuleciu.

– Profan! – tak zwraca się kapłan do „marzyciela”. – Przy założeniu, że życie organiczne na ziemi liczy sobie sto milionów lat – a jest to minimum dopuszczalne przez naukę – to na ród ludzki przypada dziesiąta część miliona a na to, co z takim blaskiem w oczach nazywasz „historią powszechną”, przypada żałosny strzęp czasu rzędu sześciu tysiącleci. Czy też, by wyraźniej to utrwalić w twej nieoświeconej myśli, nie nawykłej do operowania tak kolosalnej wielkości okresami, relacje te, przetłumaczę je na język najbardziej znanych ci miar czasu. Jeśli czas życia organicznego przyrównać do 24 godzin, to na ród ludzki przypadają 2 minuty, a na całą twoją „historię powszechną” – ni mniej, ni więcej jak 5 sekund… Jest że czego żałować, jest co przeżywać, jest do czego się modlić, jest o co walczyć, gdy cały okres historycznego życia – to nic innego, jak sekunda wieczności, nędzny epizod kosmicznej ewolucji, przejściowa kombinacja mechanicznych sił, chwilowy dreszczyk światowej materii! Ukorz się marzycielu przed nieogarnioną bezgranicznością i bezgraniczną wiecznością!

– Dum spiro, spero! Póki oddycham – zachowuję nadzieję! – zakrzyknie optymista przyszłości. – Gdybym żył życiem ciał niebieskich, obojętnie podchodziłbym do „żałosnej grudki brudu”, zagubionej w bezgranicznym wszechświecie, jednakowo bym świecił i złym i dobrym… Jestem jednak człowiekiem! I „historia powszechna”, która tobie, pozbawionemu emocji kapłanowi nauki, księgowemu wieczności, wydaje się bezradną sekundą w budżecie czasu, dla mnie – jest wszystkim! I póki oddycham – będę walczył w imię przyszłości, tej świetlanej i jasnej przyszłości, kiedy człowiek, silny i piękny, zapanuje nad żywiołowym biegiem swej historii i skieruje ją ku bezgranicznym horyzontom piękna, radości, szczęścia!… Dum spiro, spero!

A nędznemu filistrowi z jego zaprzeczaniem wszelkich przemian w podksiężycowym świecie optymista przyszłości przeciwstawia przeciwko jemu samemu nakierowane buchalteryjne wywody nauki. Spójrz! – zakrzyknie – z 5 sekund historii powszechnej na cały twój mieszczański byt przypada mniej, niż pół sekundy, – i, być może, mniej niż jedna dziesiąta sekundy pozostała do końca twego historycznego istnienia. Niech żyje przyszłość!

Mijały rzędem stulecia, obojętne, jak ruch Ziemi wokół Słońca i tylko dramatyczne epizody nieprzerwanej walki o przyszłość przydawały jasnych barw owym gołym arytmetycznym umownościom, owym gigantom pochodzącym z kalendarza.

Dziewiętnaste stulecie, pod wieloma względami zadowoliło lecz bardziej jeszcze zawiodło oczekiwania optymisty przyszłości, zmusiło go by główną część swych oczekiwań przeniósł na wiek dwudziesty. Gdy stykał się z jakimkolwiek oburzającym go faktem, wykrzykiwał: Jak to? Na progu XX wieku!… Gdy rozpościerał cudowne obrazy harmonijnej przyszłości, lokował je w wieku dwudziestym…

I oto – owo dwudzieste stulecie nastało! Co napotkało u swego progu?

We Francji – jadowitą pianę rasowej nienawiści; w Austrii – nacjonalistyczne swary burżuazyjnych szowinistów; na południu Afryki – agonię maleńkiego narodu, dobijanego przez kolosa; na „wolnej” wyspie – tryumfalne hymny na cześć zwycięskiej chciwości dżingoistów-giełdziarzy; dramatyczne „komplikacje” na Wschodzie; buntujące się głodujące masy ludowe – we Włoszech, Bułgarii, Rumunii [8]… Nienawiść i mord, głód i krew…

Mogłoby się wydawać, że nowy wiek, ów gigantyczny przybysz, dokładnie w chwili swego pojawienia się pospieszył skazać optymistę przyszłości na absolutny pesymizm, na obywatelską nirwanę.

– Śmierć utopiom! Śmierć wierze! Śmierć miłości! Śmierć nadziei! – grzmi salwami karabinów i grzmotem armat wiek dwudziesty.

– Ukorz się, nędzny marzycielu! Oto ja, oto ja, długo oczekiwane dwudzieste stulecie, twoja „przyszłość”!…

– Nie! – odpowiada niepokorny optymista. – Ty – jesteś tylko teraźniejszością!

„Wostocznoje Obozrenie” Nr 36, 17 lutego 1901 r.


[1] Taine, Hippolyte Adolphe – francuski historyk, filozof i krytyk. Charakterystyka Taine’a autorstwa L. Trockiego, jako „optymisty przeszłości” ma na uwadze poglądy, przedstawione przezeń w jego znanej książce „Pochodzenie współczesnej Francji”. W części drugiej tej książki, „Rewolucja”, Taine daje wyraz skrajnej wrogości wobec wszystkich zasadniczych momentów Rewolucji Francuskiej. W jakobinizmie widzi on przyczynę wszystkich nieszczęść rewolucyjnej Francji. Rewolucyjną władzę przedstawia jako nowy despotyzm a ruch mas jako ślepy żywioł i anarchię czerni.

[2] Bohater powieści Voltaire’a „Kandyd, czyli optymizm”. Red.

[3] „Absolutność” należy tu rozumieć nie w sensie filozoficznym lecz w sensie potocznym, bowiem absolutnego (czy to optymizmu, czy to pesymizmu) w filozoficznym znaczeniu tego słowa, człowiekowi ogarnąć nie jest dane.

[4] Sołowiew, Władimir Siergiejewicz (1858-1900) – znany filozof, publicysta i poeta, łączący światopogląd cerkiewno-mistyczny z poglądami liberalnymi w kwestiach politycznych i społecznych. Filozofia Sołowiewa cieszyła się dużym powodzeniem w mistycznie nastrojonych kręgach rosyjskiej przedrewolucyjnej inteligencji.

[5] Schopenhauer, Arthur (1788-1860) – słynny niemiecki filozof-pesymista. Zasadnicze stanowisko Schopenhauera opiera się na tym, że źródłem i istotą wszelkiego istnienia jest bezmyślne pragnienie życia („wola życia”), swą wewnętrzną pustką skazana na wieczne cierpienia. W historii ludzkości nie ma ani planu, ani spójności, ani postępu; w życiu osobistym wszelkie doznanie rozkoszy jest zwodnicze; jednorodna powtarzalność cierpienia i nudy – jest nieuchronnym udziałem człowieka. Jedynym z tego wyjściem – jest rezygnacja z woli życia i pogrążenie się w błogiej ciszy niebytu. Stopniami przygotowującymi do tego stanu jest filozoficzne poznanie i w szczególności estetyczna kontemplacja, ostatecznie zaś stan ten osiągany jest drogą ascetycznego uśmiercenia płci. Filozofia Schopenhauera uformowała się w latach ciężkiej politycznej i społecznej reakcji w Niemczech, czym też tłumaczy się jego ponury pesymizm. Kult sztuki, jako czysto idealnej sfery, który znalazł sobie genialny literacki wyraz w książkach Schopenhauera, charakteryzuje wszystkie ważniejsze prądy Niemiec początku XIX wieku. Przeniknięta nim jest i idealistyczna filozofia tego czasu, i artystyczny idealizm Schillera, i klasycyzm Goethego, i niemiecka poezja romantyczna.

[6] Leopardi, Giacomo (1793-1837) – nastrój powszechnego żalu, jaki ogarnął na początku XIX wieku całą europejską literaturę, znalazł we Włoszech jednego z najwybitniejszych wyrazicieli w osobie poety-liryka Giacomo Leopardi. Głównym motywem jego poezji jest bezgraniczny pesymizm, w kształtowaniu którego Leopardi bardzo zbliżył się do Schopenhauera. Teoretyczne uzasadnienie pesymizmu zostało przezeń przedstawione w utworze prozą „Dialoghi”.

Poezja Leopardiego ukształtowała się w okresie europejskiej reakcji lat 20. i 30. XIX wieka. Dla Włoch były to lata politycznego i narodowego zniewolenia, co poważnie odbiło się na całym życiu kulturalnym kraju.

[7] Torquemada Tomás de (1420-1498) – mnich-dominikanin, pierwszy Wielki Inkwizytor Hiszpanii, sprzyjał wygnaniu Maurów i Żydów z Hiszpanii, zreorganizował i rozszerzył działalność inkwizycji, przejawiał wyjątkowe okrucieństwo i fanatyzm w prześladowaniu heretyków.

[8] Wymienione tu są najważniejsze wydarzenia polityczne początku XX wieku – w tym także sprawa Dreyfusa i wojna angielsko-burska, zakończona klęską Burów i wzmożeniem imperialistycznej polityki Anglii.


Powrót do spisu prac Trackiego

Powrót do strony głównej Polskiej Sekcji MIA