Róża Luksemburg

Palące zagadnienia


Napisane: sierpień 1917 rok
Źródło:
Róża Luksemburg - Wybór Pism, t.2
Wydawca:
Książka i Wiedza, Warszawa, 1959 rok
Po raz pierwszy opublikowane:
Spartakusbriefe nr 6, 1917 rok
Wersja elektroniczna:
Polska sekcja MIA
Adaptacja:
Jarosław Grota


SPIS TREŚCI:

  • Wojna i Pokój

  • Dyktatura Proletariatu

  • Sztokholm

  • Alternatywa

  • Wojna i Pokój

    Rewolucja rosyjska była pierwszym dobitnym przejawem proletariackiej polityki klasowej od czasu bankructwa międzynarodowego socjalizmu, które nastąpiło z wybuchem wojny światowej, a tym samym pierwszym o epokowym znaczeniu atakiem w walce o pokój. Zaraz też następnego dnia po zwycięstwie nad starym reżimem rozpoczęła się akcja proletariatu rosyjskiego przeciw wojnie. Celem jej było przede wszystkim pozbawienie imperialistycznej wojny prowadzonej przez rząd carski i rosyjską burżuazję jej dotychczasowego charakteru. Po kilku gwałtownych walkach rosyjskie masy robotnicze przeforsowały zwycięstwo, że Rząd Tymczasowy uznał oficjalnie formułę celów wojennych: żadnych aneksji, żadnych odszkodowań, pokój na podstawie samostanowienia narodów. Na pierwszy rzut oka polityka proletariacka odniosła przez to pełne i decydujące zwycięstwo. Zdawało się, że otwarto wolną drogę do pokoju i rewolucji. W rzeczywistości jednak proletariat rosyjski w wyniku swego zwycięstwa znalazł się w obliczu trudności i problemów. Formuła, na podstawie której pokój winien być zawarty, została znaleziona, ale od niej do zawarcia pokoju wiedzie jeszcze daleka droga. W jaki sposób można osiągnąć pokój – tak brzmi teraz pytanie. Odrębny pokój byłby – co, się zdaje, wszystkie kierunki socjalistyczne w Rosji już zrozumiały – nie zakończeniem, lecz tylko nowym rozpętaniem wojny światowej. Każdy odrębny pokój nie jest już choćby dlatego w ogóle polityką proletariacką, lecz czysto burżuazyjną, iż oznacza jednostronnie, ograniczone do ram narodowych rozwiązanie problemu wojny, ponieważ pomija losy ogółu proletariatu europejskiego, by uwolnić ze szponów wojny jeden tylko kraj. W danym wypadku odrębny pokój byłby czymś więcej: nieocenioną przysługą wyświadczoną imperializmowi niemieckiemu, a więc najzacieklejszemu wrogowi proletariatu niemieckiego, najpotężniejszemu bastionowi reakcji w Europie i najniebezpieczniejszemu wrogowi rewolucji rosyjskiej już nazajutrz po zakończeniu wojny. Jednakże Rosja sama nie jest w stanie doprowadzić do powszechnego pokoju. Proletariat rosyjski może załamać opór własnych klas panujących, nie może jednak wywrzeć decydującego wpływu na imperialistyczne rządy Anglii, Francji i Włoch, decydujący bowiem nacisk musi tam oczywiście wyjść, podobnie jak w Rosji, tylko od wewnątrz, tylko od angielskiego, francuskiego i włoskiego proletariatu. Tak więc, mimo potężnej i zwycięskiej akcji pokojowej rosyjskich mas ludowych, nie można na razie praktycznie osiągnąć ani pokoju odrębnego, ani też powszechnego. Dopóki istnieje taka sytuacja, wojna toczy się dalej, a proletariat rosyjski staje przed nieuchronnym pytaniem: jak wobec tego zachować się w tej wojnie?

    Uznana oficjalnie w Rosji formuła pokojowa Rady Robotniczej i Żołnierskiej, jak się wydaje, pozbawia wojnę – przynajmniej o ile chodzi o Rosję – charakteru imperialistycznej wojny zaborczej i sprowadza ją wyłącznie do obrony kraju. W tym wypadku jest też nią w najprawdziwszym znaczeniu tego słowa, albowiem jest obroną zdobyczy rewolucji, prowadzoną pod suwerennym kierownictwem rewolucyjnych mas. Ale obrona polityczna nie da się pod względem wojskowym oddzielić od ofensywy. Kto prowadzi wojnę, musi – niezależnie od tego, o co się wojna toczy – pod względem wojskowym stawiać możliwie na ofensywą, pamiętając o starej, wypróbowanej zasadzie każdej walki, że mocny cios jest zawsze najlepszą obroną. Zmuszony widocznie tą logiką rzeczy, postanowił rosyjski minister wojny Kiereński oraz większość mas robotniczych i żołnierskich przystąpić do ofensywy. Ale każde aktywne prowadzenie wojny i każda ofensywa wojskowa ze strony Rosji służy obecnie wskutek obiektywnego stanu rzeczy i jego logiki nie obronie rewolucji rosyjskiej, lecz interesom imperializmu Ententy. Żadna, najbardziej nawet radykalna i demokratyczna formuła pokojowa nie przesłonić niewątpliwego faktu, że wszelka podjęta przez Rosję akcja wojskowa jest korzystna dla imperialistycznych celów wojennych Anglii, Francji i Włoch, że zatem republika rosyjska, proklamując jedynie obronę kraju, uczestniczy w rzeczywistości w wojnie imperialistycznej, a ogłaszając jako zasadę prawo narodów do samostanowienia, w praktyce popiera panowanie imperializmu nad innymi narodami.

    Co będzie jednak, gdy Rosja nie podejmie żadnej ofensywy i – jak to czyniła w pierwszych miesiącach po wybuchu rewolucji – ograniczy się pod względem wojskowym do biernej, wyczekującej postawy, stojąc z bronią u nogi, by odparować mniej lub bardziej, skutecznie ewentualny atak ze strony Niemiec? Tą biernością, która jako taka oznacza pewną połowiczność, pewne uchylanie się od wojny, a nie jej zakończenie, wyświadczyła Rosja nieocenioną przysługę imperializmowi niemieckiemu, gdyż zabezpieczając mu niejako zaplecze od wschodu, umożliwiła mu użycie swych głównych sił zbrojnych na froncie zachodnim. Rewolucja rosyjska znajduje się zatem między Scyllą a Charybdą. Jeżeli zechce wyrwać się z pętli ludobójstwa zawierając odrębny pokój, zdradzi międzynarodowy proletariat i swój własny los na rzecz imperializmu niemieckiego. Jeżeli natomiast nie będzie mogła sama doprowadzić do powszechnego pokoju, pozostanie jej tylko do wyboru albo aktywne prowadzenie wojny, a wtedy będzie działała na rzecz imperializmu Ententy, albo bierny udział w wojnie, tzn. zachowanie pod względem wojskowym bezczynności, czym równie niewątpliwie poprze interesy imperializmu niemieckiego. Takie jest prawdziwe położenie republiki rosyjskiej – położenie tragiczne, którego w najmniejszym stopniu nie może zmieniać piękna formuła pokojowa, powitana przez wszystkich jako zbawienne, magiczne słowo. I ten stan rzeczy sprawia, że proletariat rosyjski mimo wszystkich swych heroicznych walk i zwycięstw, mimo całej siły, która rozwinął przeciw wojnie i imperializmowi, w rzeczywistości skazany jest dzisiaj na to, by być igraszką imperializmu, i że każda zastosowana przezeń taktyka w ostatecznym wyniku wychodzi na dobre imperializmu. Nie ma po prostu – choćby brzmiało to nie wiem jak paradoksalnie – żadnej słusznej taktyki, którą by proletariat rosyjski mógł zastosować: każda, którą wybierze, będzie fałszywa. I ma to swoje doniosłe, głębokie uzasadnienie. Obecna wojna światowa, która ze względu na jej obiektywne i charakter historyczny jest międzynarodowym konfliktem imperializmu, nie da się w jakimś jednym zakątku, w jednym kraju, przez jednego uczestnika, przy najlepszej nawet jego woli, przekształcić w jej przeciwieństwo – w demokratyczną wojnę w obronie ojczyzny. Wciągnięta w tryby imperialistycznej katastrofy światowej, republika rosyjska nie może sama uchylić się od ponoszenia konsekwencji tej katastrofy, nie może uwolnić się z jej trybów ani też własnymi siłami zatrzymać ich. Międzynarodową katastrofę może okiełznać tylko proletariat międzynarodowy. Imperialistyczną wojnę światową może zlikwidować tylko światowa rewolucja proletariacka. A nieuniknione sprzeczności, wśród których rozwija się rewolucja rosyjska, są tylko praktycznymi przejawami zasadniczej sprzeczności między rewolucyjną polityką rosyjskiego proletariatu a polityką ślepej uległości proletariatu europejskiego, sprzeczności między klasową postawą mas ludowych w Rosji a zdradą interesów klasowych i socjalizmu, której dopuszczają się niemieckie, angielskie, francuskie masy robotnicze.

    Ci, którzy poprzestają na tworzeniu opozycyjnych grup i partii mniejszościowych oraz na określonych poszczególnych wystąpieniach w parlamentach i uważają że honor międzynarodowego socjalizmu jest przez to uratowany, wciąż zapominają, iż rzeczywiste losy socjalizmu mogą być rozstrzygnięte nie w konwentyklach i nie przez młócenie parlamentarnej sieczki, lecz w wielkich akcjach mas ludowych. Dopóki – jak to się dotychczas dzieje – nie występują masy, dopóty wszelkie „niezależne” konwentykle wraz z ich rezolucjami, konferencjami i memoriałami ważą tyle, co liść na wietrze.

    Dyktatura Proletariatu

    Ale losy rewolucji rosyjskiej są jeszcze bardziej fatalnie związane z wojną światową, aniżeli można by to przypuszczać uwzględniając tylko zewnętrzną stronę zjawisk. Obalenie caratu, które w pojęciu liberałów było właściwą i wyłączną treścią rewolucji rosyjskiej, stanowi oczywiście tylko krótki jej prolog. Rewolucja, będąca płodem całego rozwoju kapitalistycznego, w swym dalszym logicznym postępie bynajmniej nie zamierza poprzestać na tych osiągnięciach, przy których chciałby ja zatrzymać kretynizm „opinii publicznej” Europy, nie wyłączając opinii socjaldemokratycznej. Jej naturalna tendencja prowadzi do generalnego starcia klas w łonie społeczeństwa rosyjskiego, przy czym główna rola musi z natury rzeczy przypaść najbardziej postępowej i radykalnej klasie, tzn. proletariatowi przemysłowemu. Celem, do którego rozwój ten zmierza, jest nieuchronnie dyktatura socjalistycznego proletariatu. Właśnie dlatego, że walka przeciwko imperializmowi, o pokój stała się od pierwszej chwili osią rewolucji politycznej, prawdziwy chorąży tej walki – socjalistyczna masy robotnicze wysunęły się natychmiast na czoło i już w rządzie koalicyjnym na poły uchwyciły ster władzy. Ale rząd koalicyjny jest sam przez się tworem połowicznym, który obarcza socjalizm cała odpowiedzialnością, nie stwarzając mu przy tym bynajmniej pełnej możliwości rozwinięcia swego programu. Jest to kompromis, który – podobnie jak wszelkie kompromisy – skazany jest w ostatecznym wyniku na fiasko. Nowy rząd koalicyjny będzie musiał na mocy wewnętrznego rozwoju logicznego ustąpić wcześniej czy później miejsca czysto socjalistycznemu, tzn. faktycznej i formalnej dyktaturze proletariatu. Tu jednak rozpoczyna się fatum rewolucji rosyjskiej. Jeżeli międzynarodowa rewolucja proletariacka nie stworzy jej we właściwym czasie zaplecza, to dyktatura proletariatu w Rosji będzie skazana na tak druzgoczącą klęskę, że w porównaniu z nią los Komuny Paryskiej wyda się dziecinną igraszką.

    Rewolucja rosyjska bowiem wysuwa przede wszystkim takie problemy społeczne i polityczne, które nie mogą być rozwiązane inaczej, jak tylko w skali międzynarodowej. Nieuniknione wstrząśnięcie burżuazyjnymi stosunkami własności przez mające nastąpić rozwiązanie kwestii agrarnej, wstrząśnięcie kapitalistycznymi formami wyzysku przez radykalne przekształcenie stosunków pracy, do którego rosyjska klasa robotnicza musi dążyć, wstrząśnięcie państwem burżuazyjnym przez rzeczywiste ludowładztwo – wszystko to nie może absolutnie zmieścić się w ramach dzisiejszej Europy, w ramach najciemniejszej reakcji militarystycznej, która od chwili wybuchu wojny światowej zapanowała bez oporu i niepodzielnie we wszystkich krajach. Im bliższa staje się w Rosji dyktatura proletariatu, tym bardziej dojrzewa nieuchronne przejście rosyjskiej burżuazji do obozu kontrrewolucji. Rosyjska burżuazja znosi teraz jarzmo ludowładztwa z głęboko ukrytą wrogością i nienawiścią i będzie je znosiła tylko dopóty, dopóki trwa wojna, tzn. dopóki masy są uzbrojone i trzymają losy kraju w swych rękach. Gdy wojna się skończy, wszyscy Milukowowie, Rodziankowie i s-ka przejdą natychmiast z obozu lewicy do skrajnej prawicy i nie ulega wątpliwości, że wówczas obie warstwy ludowe – drobnomieszczaństwo i chłopstwo – idące dziś za proletariatem miejskim, w swej przeważającej części uderzą nań z tyłu, wzmocnione przez lumpenproletariat i wszystkie, dzisiaj jeszcze przyczajone, elementy obalonego reżimu carskiego.

    Nawet skwapliwość, z jaką liberalna burżuazja zaakceptowała dominujące stanowisko socjalistów i zażądała ich udziału w rządzie, wynika niewątpliwie nie tylko z przymusowej sytuacji, lecz także z wyrachowania i zamiaru obarczenia socjalistów częściową, a gdy tylko będzie to możliwe – całkowitą odpowiedzialnością za rządy wraz ze wszystkimi ich nieprzezwyciężonymi trudnościami i w ten sposób skompromitowania socjalizmu i pobudzenia wszystkich elementów kontrrewolucyjnych do oporu przeciw niemu.

    Wreszcie, w miarę tego, jak zbliża się w Rosji dyktatura proletariatu, przygotowuje się również krucjata całej europejskiej burżuazji przeciw republice rosyjskiej. W państwach Ententy jest ona już w pełnym toku i znajduje wyraz w brudnej fali oszczerstw wylewającej się z łamów prasy burżuazyjnej tych państw, z wszystkich owych „Matin”, „Morning Post”, „Stampa”, „Corriere della Sera” itp., rozsiewających dzień w dzień brednie o morderstwach, podpaleniach, rabunkach, anarchii, bankructwie i rozkładzie. Ta kampania oszczerstw, przypominająca zupełnie stosunek europejskiej prasy burżuazyjnej do Komuny Paryskiej, systematycznie podburza opinię publiczną Europy przeciw rewolucji rosyjskiej, mobilizuje wszystkie burżuazyjne instynkty i przygotowuje krucjatę przeciw Rosji.

    Wyjątek stanowią chwilowo oficjalne Niemcy i Austria, zachowujące pełną rezerwy życzliwość z bardzo przejrzystych powodów: rewolucja rosyjska jest dla nich najważniejszą kartą w obecnej sytuacji wojennej. Mocarstwa centralne uważają ją za wygodny przedmiot wyzysku i spekulacji zarówno z powodu trudności wojskowych samej Rosji, jak i ze względu na nacisk wywierany przez Rosję na państwa koalicji w kierunku pokoju i zredukowania celów wojennych. Stąd jednak wynika, że pełna rezerwy życzliwość rządy Niemiec wobec rewolucji będzie trwała dopóty, dopóki będzie trwała wojna. Z chwilą jednak, gdy wojna – bez względu na jej wynik – skończy się, a w szczególności zaś gdy zakończy się jakimś dla mocarstwowej pozycji Niemiec choćby na poły korzystnym wynikiem – z chwilą tą wybuchnie z całą hamowaną dotąd gwałtownością naturalna sprzeczność między prusko-niemieckim państwem militarno-policyjnym a republiką rosyjską. Państwa centralne mają z natury rzeczy o wiele ważniejsze powody do wyniszczającej wojny przeciw rewolucyjnej Rosji aniżeli Anglia, Francja lub Włochy. Przede wszystkim dlatego, że zarówno Niemcy, jak i Austria jak najbardziej reakcyjne państwa Europy muszą strzec największego inwentarza reakcji przed niebezpieczeństwem rewolucji; następnie dlatego, że znajdują się w bezpośrednim sąsiedztwie ogniska rewolucji; wreszcie dlatego, że w razie wybuchu rewolucji europejskiej Niemcy – jak to ich klasy panujące instynktownie wyczuwają – zgodnie ze swą przodującą kapitalistyczną pozycją stałyby się centralnym punktem powstania międzynarodowego. Z tego wynika, że czas, jakim dla swego nieskrępowanego rozwoju dysponuje rewolucja rosyjska, jest dokładnie określony przez czas trwania wojny. Trwanie wojny jest dla rewolucji rosyjskiej historycznym odroczeniem wykonania na niej wyroku śmierci; walcząc o ogólny pokój proletariat rosyjski walczy w gruncie rzeczy o powróz na własną szyję. Jeżeli pokój, który nadejdzie, będzie tworem rządów kapitalistycznych, będzie wynikiem ich porozumienia, nie zaś dziełem powstania proletariatu w Europie, rozwiąże to ręce burżuazji rosyjskiej, państwom Ententy, a w szczególności Niemcom, umożliwiając im już nazajutrz dokonanie wspólnymi siłami napaść na rewolucyjny proletariat rosyjski i utopienie we krwi wspólnego wroga „porządku” w Europie. Prasa Ententy przygotowuje już preteksty, hasła i psychologiczną atmosferę dla nagłego zwrotu. Sztokholmska międzynarodówka socjalistyczna natomiast, która jako pośrednik między nimi do „pokoju opartego na porozumieniu”, działa – nie zdając sobie z tego sprawy – jako pomocnik przyszłej czarnej międzynarodówki, która w dzień po zawarciu pokoju zada śmiertelny cios rewolucji rosyjskiej.

    Sztokholm

    Jeżeli pierwszym warunkiem odrodzenia międzynarodowego socjalizmu jest dokonanie we wszystkich krajach obrachunku z polityką 4 sierpnia i powrót do aktywnej walki klasowej, to konferencja sztokholmska wraz ze wszystkim, ci się z nią łączy, jest najpewniejszym środkiem przeszkodzenia temu. Odwrót ideowej krystalizacji i oddzielenie się od socjalizmu rządowego wymaga procesu gruntownej i dogłębnej samokrytyki, prawdziwych elementów socjalistycznych od uprawianej pod płaszczykiem socjalizmu polityki burżuazyjnej. Proces ten poczynił pewne postępy, ale na ogół znajduje się jeszcze w samych zaczątkach, został znowu całkowicie zahamowany przez „narady” sztokholmskie. Pod wspólnym hasłem pokoju i we wspólnej pracy nad jego przygotowaniem znalazły się tam najbardziej różnorodne elementy i tendencje. Socjalimperialiści kierunku scheidemannowskiego i opozycja spod znaku Haasego i Ledemanowskiego, podżegacze wojenni i zwolennicy nieograniczonej wojny łodzi podwodnych z niemieckiej Komisji Generalnej Związków Zawodowych i przedstawiciele rosyjskiej Rady Robotniczej i Żołnierskiej, socjalistyczni ministrowie zasiadający w rządach burżuazyjnych i imperialistycznych w rodzaju Stauninga i Alberta Thomasa i socjalistyczni ministrowie rządu rewolucyjnego, socjaliści mniejszościowi krajów Ententy i socjaliści większościowi państw centralnych, machinacje rządu niemieckiego i zrodzone z burzy hasła rewolucji rosyjskiej – wszystko to znalazło się razem w jednym kotle, w beznadziejnej gmatwaninie, w której wszelka możliwość jakiejkolwiek krystalizacji ideowej i oddzielenia się ginie beznadziejnie w oszukaństwie „przygotowywania pokoju”. W tym rozgardiaszu przygotowuje się w rzeczywistości nie pokój, lecz wzajemne pojednanie między socjalistami „neutralnymi” a socjalistami „prowadzącymi wojnę”, wzajemną absolucję i powszechną amnestię za popełnione grzechy oraz odnowienie dawnej międzynarodówki jako domu schadzek dla socjalistycznej zdrady. Opozycja spod znaku Haasego i Kautskiego, która tu, jak zresztą zawsze, gotowa jest poświęcić stałe, zasadnicze interesy socjalizmu na rzecz nadarzającej się właśnie sposobności do oportunizmu, goni teraz za fascynującym widmem „pokoju” i ze względu na nie gotowa jest „wziąć udział w każdej konferencji”, zawrzeć „pokój” nawet z samym Belzebubem, oczywiście pod wielosłownymi „warunkami” i „zastrzeżeniami” przeciwko socjalizmowi rządowemu, mającymi „zastrzeżenia” przy równoczesnym głosowaniu budżetem i kredytami wojennymi.. Sam fakt, że socjaliści rządowi wszystkich krajów, tzn. ludzie, którzy w rzeczywistości prowadzą wojnę, są dopuszczani do wspólnej „akcji pokojowej”. Zmienia tę całą akcję w godną kontynuacji polityki prostytuowania socjalizmu, zapoczątkowanej przed trzema laty przez politykę wojenną 4 sierpnia. Bezpośrednim wynikiem sztokholmskiego szalbierstwa jest natomiast nowe fatalne wprowadzenia w błąd mas, które zbywa się nadzieją i wyczekiwaniem na gadaninę ich tzw. Przywódców w Sztokholmie, na „memoriały”, „pertraktacje” i „porozumienia” paru tuzinów ważniaków, nie reprezentujących w rzeczywistości nic innego, jak tylko krzykliwa nędzę swego politycznego bankructwa we własnych krajach, zamiast tego, aby wpajać tym masom coraz głębiej zrozumienie, że tylko ich własna akcja rewolucyjna we wszystkich krajach jest jedynym prawdziwym czynnikiem pokoju. W taki sposób odwodzi się znowu masy robotnicze Europy od poczucia własnej odpowiedzialności i od ich własnej inicjatywy oraz utrzymuje się je w bierności.

    Ale to jeszcze nie wszystko. Gdy chodzi o jej treść, sztokholmska farsa pokojowa przekształciła się – i to stanowi jej punkt ciężkości – w wykonywaną ochotnicza pracę przygotowawczą dla przyszłego kongresu dyplomatów poszczególnych rządów. Socjalistyczna praca nad pokojem będzie w Sztokholmie polegała na rokowaniach w sprawie przyszłej mapy politycznej Europy, w sprawie aneksji, odszkodowań wojennych itp. Zamiast dyskutować o zadaniach walki klasowej, o środkach i drogach prowadzących do pokoju przez akcję samego proletariatu, zamiast opracować program ukształtowania przez rewolucyjny proletariat społecznych i politycznych stosunków w duchu socjalizmu, przedstawiciele proletariatu spełniają tam posługi na rzecz burżuazji.

    Socjaliści zabierają się tam do przygotowania w pocie czoła porozumienia między rządami kapitalistycznymi, całkowicie ślepi na to, że każdy „pokój oparty na porozumieniu” obecnych rządów musi być pokojem i porozumieniem wymierzonym przeciw proletariatowi i zawartym na jego koszt, musi być handlem o skórę proletariatu.

    W machinacjach sztokholmskich najbardziej przyczynia się do stworzenia pozorów jakiejś polityki socjalistycznej i tym samym do dezorientacji mas formuła wprowadzona przez rosyjską Radę Robotniczą i Żołnierską: pokój bez aneksji i odszkodowań, na podstawie prawa narodów do samostanowienia.

    Dla proletariatu rosyjskiego główne znaczenie posiada oczywiście nie ta formuła, lecz fakt, że narzucił on w ogóle burżuazji swego kraju własna politykę pokojową. W Rosji dokonana rewolucja i pozycja, jaką w państwie zajmują socjalistyczne masy robotnicze stojące za tą formułą, jest rzeczywistym czynnikiem pokojowym.

    Sama natomiast czarodziejska formuła, podchwycona z entuzjazmem przez socjalistów pozostałej części Europy, nie ma absolutnie nic wspólnego z polityką socjalistyczną. Jest to formuła negatywnego wyniku wojny światowej, poronionej, nie rozstrzygniętej próby sił imperializmu, jest to formuła odroczenia rozstrzygnięcia, pauzy mającej dać mocarstwom militarnym chwilę wytchnienia przed następnym tańcem. Formuła ta odpowiada też przede wszystkim dzisiejszej sytuacji i potrzebom imperializmu niemieckiego, który wreszcie doszedł do przekonania, że tym razem nie zdoła urzeczywistnić swych planów panowania nad światem, i który ma tylko jedno pragnienie – możliwie szybko wydostać się z tej matni. Rządy krajów Ententy, które żywią jeszcze nadzieję na osiągnięcie decydującego sukcesu militarnego nie chcą na razie nic wiedzieć o tej formule. Wobec tego jednak, że na drodze militarnej krwawy ten spór jest w rzeczywistości nie do rozstrzygnięcia, formuła „bez aneksji i bez odszkodowań” odpowiada obiektywnie interesom klas panujących wszystkich krajów – i biorąc pod uwagę jej treść pozytywną – prowadzi do przywrócenia status quo. Co oznacza jednak powrót do stanu sprzed wojny? Oznacza on przywrócenie układu sił istniejących przed wybuchem wojny, a więc przywrócenie dawnych granic państwowych, tzn. dawnych aneksji, poprzednich posiadłości kolonialnych, poprzedniej hegemonii wielkich państw militarnych, ich poprzedniego panowania ekonomicznego nad „sferami interesów”, krótko mówiąc, przywrócenie wszystkich stosunków stworzonych przez długi szereg poprzednich wojen i przez rozwój imperializmu w ostatnim okresie. Ów status quo zawiera wreszcie obok dawnych granic państwowych i dawnego układu sił na zewnątrz także dawny wewnętrzny układ sił, tj. burżuazyjne panowanie klasowe, państwo kapitalistyczne i imperializm, jako wszechwładnie panująca siłę i jako ogólną podstawę. Oto pozytywna treść czarodziejskiej formuły negatywnej. Naturalność, z jaką w tym wypadku partie socjalistyczne wypisują na swych sztandarach jako swoją formułę pokojową, oznaczają po prostu utrzymanie i ponownie umocnienie kapitalistycznego panowania klasowego, stworzenia pewnego modus vivendi dla wytrąconego z równowagi imperializmu – ta naturalność jest znamienna dla wołającego o pomstę do nieba pomieszania pojęć, które od wybuchu wojny zagnieździło się w kołach socjalistycznych wszystkich krajów. Sztokholmskie „przygotowywanie pokoju” pod hasłem „bez aneksji i bez odszkodowań” jest w istocie bezpośrednią kontynuacją polityki 4 sierpnia, tzn. abdykacją proletariatu jako klasy o własnej polityce i działaniu, kontynuacją posług dla klas panujących i dla imperializmu.

    Co prawda, Rosjanie owinęli to hasło w bardzo radykalnie i socjalistycznie brzmiąca zasadę: prawo narodów do samostanowienia. Na tym ma rzekomo polegać nowa, demokratyczna treść mającego być znowu przywróconym porządku rzeczy. Wystarczy jednak zadać proste pytanie, w jaki sposób zasadę tę w praktyce wprowadzić w życie, by zdemaskować ją jako czczy frazes. W jaki sposób i w odniesieniu do kogo ma być przy zawarciu pokoju urzeczywistniona zasada samostanowienia narodów? Czy tylko dla ludów zamieszkujących obszary znajdujące się obecnie pod okupacją wojskową? Równałoby się to przecież uświęceniu całej poprzedniej grabieży krajów, dokonanej pod panowaniem kapitalizmu, uświęceniu całej jego polityki oszustw i kolonializmu, której ofiarą byłyby wyłączone spod zasady samostanowienia! Czy też należy zapytać, jakiego losu życzą sobie wszystkie uciskane, anektowane narody i kraje świata, i przeprowadzić wśród nich plebiscyt? Kto oczekuje czegoś podobnego się od nich spodziewa, tego należałoby przede wszystkim poddać badaniu psychiatrycznemu, pomijając już kwestię, że sam pomysł „głosowania” narodów w sprawie przynależności państwowej jest po prostu chimeryczny, absolutnie nie uwzględniający sprzeczności klasowych i tysięcy innych realnych faktów.

    Z zasadą samostanowienia narodów wyprawiają tutaj socjaliści takie same bezeceństwa, jak rządy kapitalistyczne z „wyzwoleniem narodów” i z „obroną ojczyzny”. Podobnie jak wojna imperialistyczna nie jest obroną ojczyzny ani wyzwoleniem narodów, tak samo nie można urzeczywistnić samostanowienia narodów w ramach i pod panowaniem państw kapitalistycznych. Jedyną realną przesłanką samostanowienia narodów jest rewolucja socjalistyczna, tj. polityczne i ekonomiczne samostanowienie klas pracujących jako właściwych mas każdego narodu. Dopóki natomiast będzie istniało kapitalistyczne panowanie klasowe – a istota formuły pokojowej „bez aneksji i bez odszkodowań” zakłada właśnie nienaruszalność tego panowania klasowego – dopóty samostanowienie narodów pozostanie zwyczajną mistyfikacją, która w sam raz nadaje się tylko do wprowadzenia w błąd mas proletariackich wszystkich narodów.

    I rzeczywiście, w mgławicy tego frazesu spotykają się ze sobą rządy Ententy, utrzymujące, że ochraniają „małe narody” i prowadzą wojnę tylko ze względu na ich interesy, prezydent Wilson, który wyłącznie gwoli prawa narodów wtrącił w wojnę Stany Zjednoczone z polecenia swych magnatów finansowych, Milukow, liberalny marzyciel i piewca imperializmu rosyjskiego, Kautsky, namiastkowy teoretyk namiastkowej opozycji Haasego, Scheidemann, były chłopiec na posyłki Bethmanna-Hollwega, i wszyscy marni trubadurzy socjalizmu w krajach neutralnych. Zapewne także rosyjska Rada Robotnicza i Żołnierska, także rosyjskie partie socjalistyczne! Ale tu bardziej niż kiedykolwiek obowiązuje zasada: gdy dwaj robią to samo, nie jest to samo. Proletariat rosyjski spełnił i spełnia nadal swą powinność: przetworzył w czyn swą politykę pokojową, dokonując rewolucji, i właśnie teraz szykuje się do ujęcia losów kraju we własne ręce. Więcej dla sprawy pokoju zdziałać nie może, gdyż teraz przychodzi kolej na masy proletariackie innych krajów. Dopóki one się nie ruszą, dopóki będą cierpliwie głodowały pod panowaniem imperializmu, dopóki będą zabijały i dawały się zabijać, dopóty proletariatowi rosyjskiemu nie pozostanie nic innego jak obracanie się w kręgu nierozwiązalnych sprzeczności i chwytanie się ździebeł socjalistycznie zabarwionej frazeologii. Prawdziwie socjalistycznej polityce pokojowej odpowiada pierwsza, ogłoszona 27 marca odezwa Piotrogrodzkiej Rady Robotniczej i Żołnierskiej „Do wszystkich ludów świata!” Obecna formuła pokojowa jest tylko ustępstwem rosyjskiej klasy robotniczej na rzecz smutnego faktu, że owa odezwa pozostała dotąd głosem wołającego na puszczy.

    Alternatywa

    Akcja pokojowa w stylu sztokholmskim, polegająca na tym, by doprowadzić do porozumienia między zwaśnionymi rządami, by utorować temu porozumieniu drogę przez wspólną formułę celów wojennych, by przeszkodzić zmianie układu sił między państwami imperialistycznymi – taka akcja jest polityką czysto burżuazyjną. Proletariacka polityka klasowa musi przesunąć akcję pokojową na zupełnie inne tory Międzynarodowy socjalizm nie powinien troszczyć się o to, by rządy imperialistyczne doszły między sobą do porozumienia i zawarły pokój na własną rękę, wręcz przeciwnie, winien rzucić na szalę całą swą potęgę, ażeby zapobiec, by na tej drodze doszło do pokoju, tzn. by pokój był dziełem rządów kapitalistycznych. Jedyne zadanie i najgłębszy interes socjalizmu międzynarodowego polega obecnie na tym, by pokój był dziełem międzynarodowego proletariatu i jego akcji rewolucyjnej, by został osiągnięty w walce przeciw rządom kapitalistycznym w wyniku dominującej potęgi proletariatu i doprowadził do radykalnej zmiany stosunków społecznych i politycznych w państwach kapitalistycznych. Z proletariackiego, klasowego punktu widzenia ni ma żadnego innego sposobu położenia kresu imperialistycznemu ludobójstwu, jak tylko jawny opór mas ludowych, który musi się samorzutnie przekształcić w walkę o władzę polityczną w państwie. Jest to zupełnie ta sama alternatywa, przed którą socjalizm międzynarodowy stał 4 sierpnia 1914 r., i dopiero gdy pozna i zrozumie całą nieodwracalność tego historycznego rozstrzygnięcia, wówczas tragiczny los socjalizmu w wojny światowej przestanie być niezrozumiałą zagadką.

    Tylko naiwni politycy w rodzaju opozycji Haasego mogą sobie wyobrażać, iż cały problem socjalizmu sprowadzał się 4 sierpnia rzekomo do kwestii, czy parlamentarzyści socjaldemokratyczni będą głosowali za kredytami wojennymi, czy też nie. Według tego typowego, właściwego kretynizmowi parlamentarnemu poglądu socjalizm byłby uratowany, gdyby tych 110 ludzi odmówiło w Reichstagu kredytów wojennych, a poza tym zalecało masom robotniczym spełnienie swego „obowiązku obywatelskiego”, tzn. spokojne odegranie roli mięsa armatniego w imperialistycznym ludobójstwie. Tym sposobem socjalistyczna cnota zostałaby tanim kosztem uratowana, a jednocześnie uniknięto by wszelkiego ryzyka. Historia jednak nie ułatwia tak życia socjalistom, a problem nie polegał na tym, jak będzie głosowała garstka parlamentarzystów w przodującym niegdyś kraju socjalizmu – w Niemczech. Głosowanie parlamentarzystów za kredytami wojennymi czy przeciw nim było ważne tylko jako sygnał dla mas, czy mają wybrać taką czy inną taktykę jako pierwszy krok w rozwinięciu pozytywnego programu walki klasowej podczas wojny. Odmówienie kredytów w dniu 4 sierpnia miałoby sens tylko jako zapowiedź walki przeciw wojnie i imperializmowi na całej linii – w połączeniu z jawnym rozwinięciem akcji rewolucyjnej oraz z apelem do mas, by przez powstanie przejęły w swoje ręce organizację obrony ojczyzny, tj. władzę polityczną. Innej drogi przeciwstawienia się wybuchowi wojny w sposób poważny, czynny, a nie frazesami, wtedy nie było, tak samo jak nie ma jej dzisiaj.

    Z chwilą jednak gdy cofnięto się przed tą jedynie możliwą drogą walki, nie pozostało nic innego jak całkowite wyrzeczenie się wszelkiej walki i wszelkiej własnej polityki, tzn. abdykacja polityczna. Głosowanie za kredytami wojennymi i polityka z 4 sierpnia stały się wtedy logiczną konsekwencją, narzucającą się z nieodpartą siła, gdyż w tej historycznej sytuacji nie było drogi pośredniej. Socjalizm międzynarodowy znalazł się przed alternatywą: albo walka o władzę polityczną, albo bankructwo i przejście na pozycje polityki rządowej. Sytuacja ta trwa od chwili wybuchu wojny i dziś, w obliczu problemu pokoju, historia z bezwzględnością lichwiarza przedstawia europejskiej klasie robotniczej ten sam oblig:

    Tak, odsłoń pierś,

    Tak opiewa oblig!

    Tylko swą piersią, w wielkiej otwartej walce mas proletariackich o władzę może położyć kres wojnie światowej. Jeżeli tego nie uczyni, to mimo całej gadaninie o wojnie, ba, właśnie przez tę gadaninę usiłującą doprowadzić do ugody między wojującymi mocarstwami, pozostanie pomocnikiem imperializmu, podnóżkiem burżuazyjnego panowania klasowego, a więc zupełnym przeciwieństwem samego siebie, i po dojściu do skutku takiego pokoju nie pozostanie mu nic innego, jak wyrzec się na jakieś lat dziesięć roli czynnika historycznego. Pozornie słabym punktem prawdziwie socjalistycznej polityki w czasie wojny jest to, że rewolucji nie da się przeprowadzić na komendę. Argument ten ma być usprawiedliwieniem zarówno postawy proletariatu w chwili wybuchu masowego ludobójstwa, jak i obecnego stanowiska proletariatu w kwestii pokoju oraz płaszczykiem osłaniającym fakt, że socjalizm wyrzekł się sam siebie. Ale ten pozornie nieodparty zarzut natury „praktycznej” jest tylko zwykłym wykrętem. Prawdą jest oczywiście, że rewolucji nie robi się na komendę, ale też nie jest to wcale zadaniem partii socjalistycznej. Jej obowiązkiem jest tylko nieustraszenie „wyjawiać to, co jest”, tzn. przedstawiać jasno i wyraźnie masom ich zadania w danej chwili historycznej oraz proklamować program i hasła akcji politycznej, które wynikają z danej sytuacji. Troskę o to, czy i kiedy wyniknie z tego rewolucyjne powstanie mas, musi socjalizm z całym spokojem pozostawić samej historii. Jeżeli tylko w tym sensie spełni swój obowiązek, to działanie jego będzie potężnym bodźcem w rozwoju rewolucyjnych elementów sytuacji i przyczyni się do przyspieszenia wybuchu akcji masowych. Ale nawet w najgorszym wypadku, tj. gdyby miał na razie być tylko głosem wołającego na puszczy, za którym masy nie chciałby pójść, stworzyłyby sobie – jak to się zawsze w końcu okazuje – pozycję moralną i polityczną, której obfity plon zebrałby później, gdy wybije godzina historycznego spełnienie. Dzisiejsza rewolucja rosyjska, w której socjaliści zajmują bezprzykładnie silną pozycję, jest tylko pokwitowaniem wystawionym przez historię za trwające od dziesiątków lat niestrudzone wołanie socjaldemokracji rosyjskiej na pustyni, w pozornie całkowicie beznadziejnej sytuacji, do masowej rewolucji pod sztandarami proletariackiej polityki klasowej, jako do jedynej drogi wyzwolenia się z pęt absolutyzmu.

    Jeżeli zaś, na odwrót, partie socjalistyczne wyrzekają się walki klas – jak się to dzieje od 4 sierpnia do dnia dzisiejszego – stają się przez to najbardziej skutecznym środkiem paraliżowania mas, a więc czynnikiem kontrrewolucyjnym. Międzynarodowy socjalizm działa też istotnie od chwili wybuchu wojny jako najbardziej niezawodny czynnik stojący na straży burżuazyjnego panowania klasowego. I tej swojej funkcji pozostaje wierny zwłaszcza w chwili obecnej, gdy pod egidą konferencji sztokholmskiej dokłada wszystkich sił, by doprowadzić do porozumienia między rządami imperialistycznymi, a więc do przywrócenia imperializmowi pozycji, które zajmował przed wojną.

    Socjalizm międzynarodowy przygotowuje w ten sposób w istocie nie zakończenie wojny, lecz śmiertelny całun po zawarciu pokoju – przede wszystkim dla rewolucji rosyjskiej, następnie zaś także dla siebie jako czynnika kształtującego współczesną historię świata.

    Dzisiaj podobnie jak przed trzema laty istnieje tylko alternatywa: Wojna albo rewolucja! Imperializm albo socjalizm! Głośne i wyraźne proklamowanie tego oraz wyciągnięcie rewolucyjnych konsekwencji w każdym kraju – oto jedynie dziś możliwa proletariacko-socjalistyczna działalność na rzecz pokoju!

    [Powrót na stronę główną] [Powrót do spisu prac Róży Luksemburg]